Strony

czwartek, 29 stycznia 2015

Rodział 12. List i zwierciadło.

Cześć moje mordki! <3 Jezusie, ile mnie nie było?! ;___; Przepraszam, miałam napiętą atmosferę, depresję i dwa razy chciałam usunąć bloga, zrozumcie mnie! ;_; Trudno było mi napisać rozdział (ogółem ten rozdział!), w którym wszystko jest cacy, sorry musiałam to spieprzyć. Dziękuję Vicky za zbetowanie i pomoc w ostatniej scenie! Dziękuję kochana, dedykuję Ci ten rozdział! :* Proszę komentujcie, nie wiecie nawet jak to motywuje ://
Ps. Założyłam Fangage! ( o luju mam prawie 60 like ; oo ) Jest zakładka, wpadajcie i zapraszam do like ; 33 
Ps2. Paczcie zmieniłam profilowe ^^ Macie moją twarz c: Nie odpowiadam za pęknięte monitory od blasku mojej zajebistości ;- 33
Ps3. (kurdełke XDD) Była ankieta, więc będzie miniaturka Jily ;3 
Czytajta! XDD 
___________________________________________________________________________________

Kończył się kolejny miesiąc, czyli październik. Jak co roku organizowano bal Halloweenowy, który zbliżał się wielkimi krokami. Dziewczęta były bardzo nerwowe. Nie wiedziały jakie buty, sukienki i inne bibeloty włożyć, czy ktoś je zaprosi, czy też nic się nie pobrudzi. Cristal była zniesmaczona. Przecież został tydzień! Siedem dni i 168 godzin! Durne laski.... Najśmieszniejsze było to, że Dumbledore rozkazał, aby każdy poszedł z kimś. Inaczej nie pójdzie. Tak, to był jeszcze jeden problem dziewczyn...  „Co będzie jeśli żadne ciacho mnie nie zaprosi?!” Cristal chciało się rzygać na te teksty. [ Pff, nie tylko ona! ~ od autorki]
Dorcas już miała partnera- Syriusza, swojego chłopaka. Ona liczyła na Remusa. Miała także nadzieje, że Lily pójdzie z Jamesem. Ich relacje bardzo się poprawiły. Stali się dobrymi znajomymi. W sumie, to zasługa Pottera. W końcu z dzieciaka zaczął "dojrzewać". Stał się bardziej odpowiedzialny. To wyszło tylko na dobre. Dodatkowo, kto by nie chciał zobaczyć ich razem na balu? Smark, fakt, ale on się nie liczy. Peter raczej z nikim nie pójdzie, ano i Alice- ona z Frankiem. Nie ma to jak planowanie, kto z kim pójdzie na bal! Wspaniałe zajęcie. Z tych fantastycznych przemyśleń obudziła ją Alice. 
- Cris! – krzyczała zza łazienkowych drzwi- Ktoś puka, głucha jesteś?!
- Wybacz, zamyśliłam się - podreptała do drewnianych drzwi.  Stanął przed nią Remus. 
- Hej! Masz czas wieczorem? - zapytał uśmiechając się przyjaźnie, wkładając ręce do kieszeni i opierając się o próg. 
- Raczej tak - odparła odwzajemniając uśmiech. Gdy na nią patrzył swoimi pięknymi oczami, nie chciała, aby przestał. Uwielbiała jego obecność. Uwielbiała jego charakter. Uwielbiała jego oczy. Uwielbiała go całego. 
- To fajnie. Przyjdź o dwudziestej na wieżę astronomiczną, okay? 
- Okay - wyszedł. Cristal w duchu bardzo się ucieszyła, że będzie sam na sam z Lunatykiem. 
- Jaką sukienkę ubierasz na bal? - zapytała Alice kiedy wyszła z łazienki owinięta ręcznikiem i z turbanem na głowie. 
- Ja... ja chyba nie idę, jak chcesz mogę ci pożyczyć tą ładną fioletową.... - zaczęła, znowu tym swoim nieśmiałym głosikiem. 
- Ty ją włożysz - przerwała jej, czesząc swoje długie włosy. 
- Nikt mnie nie zaprosił, nie idę - odpowiedziała oschle. 
- Idziesz z Remusem - powiedziała Alice jakby to była sprawa oczywista. 
- Powtarzam. Nikt mnie nie zaprosił! - warknęła. 
- Oj dobrze, już dobrze. Ale przecież zaprosi cię dziś wieczorem na wieży astronomicznej - wyszczerzyła perliste zęby, a potem dostała w twarz poduszką od Poppins. 
- Ha, ha. A ty z Longbottomem!
- Oczywiście, że tak, to mój chłopak - prychnęła - Remus niedługo będzie twoim! 
Cristal spoważniała. Usiadła na swoim łóżku i wyjęła książkę, udając, że czyta. Myślała nad słowami przyjaciółki. Jakby ona chciała, aby tak się stało! Marzyła o tym. Chciała, aby Remus ją przytulał, całował i kochał. Chciała, aby odwzajemnił jej uczucie. Jednym z najgorszych rzeczy jest miłość bez odwzajemnienia. Lily wróciła z Dorcas do pokoju. Ułożyły się na swoich łóżkach. Ruda nagle poczuła, że przez przypadek na czymś usiadła. Wstała, a potem zobaczyła list. Otworzyła i przeczytała jego zawartość. 
Droga Lily! 
Chciałbym, abyś wiedziała, że od dawna mi się podobasz. Zrobię wszystko, będę pozbywał się wszystkich, którzy staną mi na drodze. Zabiję dla Ciebie. 
J. 

Przerażona odłożyła pergamin. " Zabiję dla Ciebie". 
- Co jest Lily? - zapytała Dorcas dziwnie przyglądając się rudej.
- Ktoś tu wchodził, wlatywała jakaś sowa? - spojrzała w stronę Cristal i Alice, które były całe w piórach z poduszek. 
- Nie, wydaje mi się, że wcześniej tego nie było - Cris uniosła się i podeszła do przyjaciółki. Ta dała jej przeczytać słowa. Zrobiła to na głos. 
- J? Kto to może być "J"? 
- Potter robi sobie żarty pewnie - powiedziała kręcąc oczami - Cały on.. Idę do niego, chcę to wyjaśnić.
- Okay, ja też wychodzę, ale potem. Idę z Remusem na wieżę astronomiczną - ruszyła w stronę łazienki, aby rozczesać pierze z włosów, a Lily uśmiechnęła się do niej, następnie wychodząc z dormitorium. Sądziła, że Potter nie może napisać czegoś takiego. Nawet jeśli, to przesadził. Zabić? W sumie to dziwne, połowa uczniów byłaby martwa, ale cóż, to James! Zawsze tak robił. Głupie żarty, za które musiał sprzątać kible lub inne zakamarki zamku. Zapukała lekko w drzwi i weszła, gdy usłyszała "proszę". W wiecznie nieposprzątanym pokoju był James, Peter i Remus.
- Hej -  przywitał i wyszczerzył się - Jak tam? 
- Jaja sobie robisz?! - podeszła do Rogacza. Była lekko zła. 
- Cześć Lils -  powtórzył, a wtedy pokazała mu pergamin. Poprawił okulary i przeczytał słowa. 
- To nie ja - odrzekł kiedy skończył. Wpieniła się jeszcze bardziej. 
- Myślałam, że już się ogarnąłeś! Wiem, że to ty! Podpis "J"?! Przypominam, że masz na imię James! - podkreśliła pierwszą literę jego imienia.
- Kurde Lils, to nie ja, rozumiesz?! - wstał z łóżka. 
- Stary spokojnie - zachichotał Remus. Snape do diabła wyśle Lily! - odwrócił się od niej zrezygnowany i ponownie usiadł na swoim łóżku. Dziewczyna otworzyła buzie chcąc powiedzieć cokolwiek, ale nie mogła wydusić z siebie 
- To kto?! - złożyła ręce na piersi. 
- Mnie się pytasz?! Wiesz co, wyjdź już stąd, nie oskarżaj mnie o coś, czego nie zrobiłem! - Lily chciała znowu go spoliczkować, ale się powstrzymała - Wiesz co? Zawiodłem się na tobie. Chciałem Cię zaprosić na bal, a ty nawet mi nie wierzysz?
Wyszła trzaskając drzwiami. Na korytarzu nie ukrywała swoich łez. Były to łzy smutku, złości i wstydu. " Brawo Lily, znowu wszystko zniszczyłaś!" - skarciła się w myślach. Nie chciała, aby dziewczyny widziały te łzy. Ale nie miała gdzie iść. Teraz w głowie krzątały jej się myśli, o tym, kto wysłał ten cholerny list, który zepsuł relacje między nią a Jamesem. Teraz miała gdzieś, że nie mogła wychodzić sama z dormitorium, chciała iść w miejsce, które było dla niej królestwem. Biblioteka, rzecz jasna. Szybkim krokiem szła do zbioru książek, serce nadal jej waliło. Doszła w końcu. Podeszła do półek i schowała się przed bibliotekarką. Zobaczyła "Dział ksiąg zakazanych" i kratę, przez którą nie można było wejść. No, ale Lily ma jeszcze trochę rozumu. Wiedziała, że nie może tam wchodzić, jednak coś ją ciągnęło. Podeszła powoli do drzwi i używając różdżki wypowiedziała cicho "Alohomora". Otworzyły się bez problemu. Zamknęła za sobą drzwi, które lekko zaskrzypiały. Przed nią stało wiele półek z księgami od A do Z. Podążyła w kierunku książek i zaczęła się im przyglądać. Kichnęła pod wpływem kurzu, a potem usłyszała miauknięcie. Zza rogu wyszła kotka woźnego - Filcha. Przerażona obeszła wszystkie regały, jakby tworzyły labirynt. Znalazła jego koniec. Potem widać było tylko długi korytarz. Nie miała wyboru, chyba, że chciała mieć szlaban, ale to byłoby głupie. Skręciła i zobaczyła drzwi po dwóch stronach. Nie wiedziała, które dokładnie wybrać. Usłyszała kroki woźnego, a potem jego schrypiały głos: 
- Wiem, że tu jesteś, nie ukryjesz się!
Wybrała te po lewej stronie. Wślizgnęła się do pokoju i rzuciła zaklęcie zamykające.  Nigdy tu nie była. Zobaczyła coś na wzór strychu, a po środku stało lustro. Pomimo popołudnia było tam strasznie ciemno. No cóż, nie było tam żadnych okien i lamp. Podeszła powoli do lustra i wypowiedziała cicho "Lumos". Na lustrze widniał napis " Ain eingarp acreso gewtzcel az rawtą wte in maj ibdo ". Przyjrzała się bliżej. Widziała rudą siedemnastolatkę.
Ale potem zniknęła. Nie mogła uwierzyć w to, co zauważyła. W zwierciadle był James. James Potter. Tak, ten z którym przed chwilą się ostro pokłóciła z powodu jakiegoś listu. Potem zniknął i pojawiła się ona tyle, że w jego objęciach. Przytulali się, była szczęśliwa. Usiadła przed lustrem i patrzyła. Czy to była przyszłość?


***


- Ej gdzie jest Lily? Nie ma jej od dwóch godzin....- powiedziała Cristal głaszcząc Kate. 
- Nie wiem... pewnie niedługo wróci - uspokoiła ją Dorcas – No, jesteś gotowa, idź już, bo się spóźnisz! 
- Oj dobra! - wyszła z pokoju. Trochę się stresowała, przecież człowiek zawsze ma cykora, gdy rozmawia ze swoją miłością, nie będąc pewnym czy to odwzajemnia.

Szła niepewnie w stronę wieży astronomicznej. Miała motyle w brzuchu, dziwnie się czuła, jakby miała zwymiotować. Gdy pokonała tą długą podróż, bała się jeszcze bardziej. Dotarła na szczyt Hogwartu. Ujrzała Remusa opartego o barierki i patrzącego w niebo. Chyba obserwował księżyc z lekkim niepokojem.
- Hej - powiedziała, podchodząc do niego i próbując zachowywać się naturalnie.
- Cześć - odwrócił się w jej stronę - Słuchaj, chciałbym ci coś powiedzieć, to ważne.
- Zamieniam się w słuch - uśmiechnęła się do niego ciepło.
 - Ja...ja... - zaczął się jąkać, ale w końcu wyksztusił - [ jestem w cionszy ;_; Zniszczyłam wszystko wiem XDD Też was kocham :* <3 ~ od autorki] Ja cię kocham Cristal. Kocham cię od pierwszego wejrzenia, zrobiłbym wszystko dla ciebie, bo po raz pierwszy jestem tak poważnie zakochany. I mam gdzieś co o tym sądzisz, musiałem to z siebie wyrzucić... - na jego policzki wpłynął rumieniec. Cristal wytrzeszczyła oczy. Czy ona śniła? Czy Remus naprawdę wyznał jej miłość? Nie umiała wydusić z siebie słowa przez dłuższy czas. 
- Wiesz, to się zgraliśmy - również się zarumieniła. Chłopak złapał ją za policzek.
Dostała przyjemnych dreszczy, gdy poczuła jego ciepłą dłoń na twarzy, a potem zbliżył się do niej i pocałował czule. Jego wargi z początku nieśmiało przesuwały się po jej słodkich ustach, a oboje czuli, jakby miliony gwiazd spadało im na głowy. Remus przymknął powieki, choć nie był do końca przekonany, czy woli zatopić się w ciemnościach, czy podziwiać piękne oczy ukochanej. Przesuwał ustami czując, że ona to odwzajemnia z taką samą czułością. Oboje czuli się jak w niebie, jakby byli sami w wirze gwiazd, który składał się tylko z melodyjnie pięknych uczuć.  Gdy się od niej oderwał, spytał uroczym głosem:
- To co pójdziesz ze mną na bal? - uśmiechnął się. 
- Pod jednym warunkiem. Bądź moim chłopakiem - zawiesiła ręce na jego szyi. 
- Nie musisz powtarzać - tym razem namiętniej wpił się w jej usta. Jeśli uważali, że wcześniej byli na skrajach przyjemności do nieźle się pomylili. Teraz aż brakło im słów, do opisania swoich buzujących uczuć. Niczym pierwszy pocałunek, pierwszy akt prawdziwej miłości. Wspaniałe uczucie, tak nieskazitelnie błogie uczucie miłości wypełniało całe ich ciała, ani nie myśląc, by ich teraz zostawić.  To słodkie, że wszystko między nimi się ułożyło. Musieli przejść drogę, która była trochę skomplikowana. Jak widać miłość wygra wszystko. I pewnie to przytrafi się Lily, która siedzi przy zwierciadle Ain eingarp podziwiając odbicia swych pragnień.