Strony

czwartek, 30 października 2014

Rozdział 6. Czas pokaże.

Hejoszky kochani ! :3
Napisałam ten 6. rozdział ! ^^ Jest dłuższy !
I może trochę nudny, ale co tam ♥
Nie wiem kiedy pojawi się następny...Na razie się cieszcie, że jest ten ! :D
Zapraszam do czytania :3
Ano i dedykuję ten rozdział Vicky
Chloe Ann Wolf
______________________________________

Rozległo się ciche pukanie do drzwi. Po chwili dwóm Gryfonką otworzył Remus. Weszły do środka. Cristal usiadła na łóżku Lunatyka, a on zajął miejsce obok niej. Potter przebywał na swoim posłaniu, a Peter grzebał w kufrze. Dorcas niepewnie usiadła na drewnianym krześle obok Rogacza.
- Coś ty się tak odwaliła? - spytał James, na co poliki Meadowes się zaczerwieniły, a one ukryła je hebanowymi włosami.
- Eee.... do rzeczy! - bąknęła - O czym chcieliście porozmawiać?
- No więc tak, jak wiecie Syriusz ma urodziny. Chcieliśmy urządzić dla niego małą imprezę.
- Dlatego go tu nie ma? - zapytała szybko Dorcas.
- Domyśl się. - pokręcił oczyma - Problem jest taki, że cztery pierwsze klasy pewnie wszystko by wypaplały McGonagall.
- Nawet jeśli, to czemu zaprosilibyśmy piąte i szóste klasy? Nie mogliby być tam tylko najbliśsi przyjaciele i znajomi? - powiedziała blondynka.
- Masz rację, nie pomyślałem... Po co mielibyśmy tam zapraszać jakieś laski z piątych klas, które by się tylko do niego kleiły. Sprawilibyśmy przykrość naszej Dor. - wyszczerzył zęby do czarnowłosej, przez co dostał po głowie.
- Dobra, to może...błonia? - odezwał się w końcu Remus.
- Nie, będzie za głośno, plus nie da się wyciszyć otwartej przestrzeni. - odpowiedziała Poppins natykając się na oczy chłopaka.
- Fakt. - odwrócił się do niej i lekko uśmiechnął.
- Pokój życzeń! - wtrącił Peter, który zamknął kufer i usiadł na swoim legowisku. Wszystkie oczy zostały skierowane w niego.
- Glizdek ty jesteś mistrzem ! - zaśmiał się Remus.
- Wiem przecież - uśmiechnął się. Nagle rozległ się głos walenia do drzwi. Jako, że Pettigrew stał, poszedł zobaczyć kto to. Otworzył drzwi, a do pokoju wleciała zapłakana Lily. Podbiegła do Dorcas, która jak tylko usłyszała głos przyjaciółki wstała. Z resztą wszyscy podnieśli się w górę. Ruda wpadła na nią, przytulając. Ta odwzajemniła to.
- Lils co się stało ? Nie mów mi, że widziałaś się ze Snape'em! Chodź i usiądź - powiedziała siadając obok kumpeli. Wszyscy w jednej sekundzie ich otoczyli.
- Nie. - powiedziała zapłakana. Zakryła usta ręką nie przestając łkać. Snape. Był tam. Razem z wszystkimi śmierciożeracmi. Zaczęła bardziej płakać.
- Ktoś ci coś zrobił? - zapytał Remus.
- Widziałam.....widziałam śmierciożerców. Chcą zaatakować Świat Magii. Chcą zniszczyć wszystko i wszystkich. A jeśli ktoś się do nich nie dołączy.. umiera. - wydusiła z siebie w końcu - Będzie wojna! - krzyknęła z przerażeniem. Serce zaczęło jej łomotać. Cristal otworzyła usta ze zdziwienia, a reszta wytrzeszczyła oczy.
- Zauważyli cię? - spytał James.
- Nie, schowałam się z dwoma Ślizgonkami w schowku na miotły.. - powiedziała ocierając łzy z twarzy.
- Nic ci się nie stało? Czy te dziewczyny coś ci zrobiły? - dopytywał Potter.
- Uratowały mnie. W przeciwnym przypadku śmierciożercy by... - nie dokończyła. Zabili by ją, albo torturowali. Chcieli zacząć od Ministerstwa. Potem mugole. Jej rodzina... zamordował by ich. To by było straszne. Nawet jakby dobrał się do Petunii i jej narzeczonego Vernona. Wolała o tym nie myśleć. Dorcas znowu przytuliła Evans.
- Będzie dobrze. - powiedział Peter powoli jakby się zastanawiał jak dokończyć zdanie.
- Lily...chcesz się czegoś napić? - zapytał nieśmiało Rogacz.
- Tak, James. - powiedziała spokojnie Evans. Potter wytrzeszczył oczy. Chyba po raz p


 Pierwszy Lily powiedziała do niego po imieniu. Wyczarował szklankę wody i podał rudej. Napiła się, czując na sobie każdą parę oczu obecną w pomieszczeniu. Nastała cisza. Słychać było tylko jej szybki oddech. Serce zwolniło tępa, Lily zaczęła się uspokajać.
- Chodźmy już. - powiedziała dziewczyna wstając - Umyję szklankę i ją oddam.
- Nie trzeba - Potter podszedł do Evans i zabrał naczynie. Dziewczyny były już przy wyjściu, gdy Remus poprosił Cristal, aby została. Zdziwiona dziewczyna odwróciła się i ponownie usiadła na łóżku.
- Tak z innej beczki...chcesz być w tej drużynie Quiddicha? - zapytał Rogacz.
- James! Myślałam, że chodzi o coś innego! W takiej chwili?! - zganiła go blondynka.
- Bo jutro są wybory do drużyny, to kiedy ci miałem powiedzieć?
- Wcześniej! - wyszła z pokoju trzaskając drzwiami.
***
Następnego dnia, w sobotę Lily nie chciała wstawać z łóżka. Nawet jeśli już nie spała pragnęła leżeć. Cristal natomiast wstała o dziewiątej, założyła luźne ubrania, a potem poleciała do Wielkiej Sali zjeść śniadanie. Chciała się dostać do drużyny Quiddicha, chociaż szukający Gryffindoru wczoraj ją wkurzył. Zastała tam połowę Huncwotów, czyli Jamesa i Syriusza. Usiadła na przeciwko nich, przywitała się grzecznie i zaczęła jeść jajecznice. Kompani spojrzeli na siebie, a potem odwrócili głowy w stronę dziewczyny.
- Już nie jesteś zła za wczoraj? - zapytał ze zdziwieniem okularnik, jedząc płatki.
- Jestem, Potter. - powiedziała obojętnie. Syriusz się nie wtrącał.
- Idziesz z nami na wybory? - spytał.
- Tak. Remus nie jest w drużynie?
- Nie. A co, zakochałaś się w nim, nie? - nastała ta chwila gdy Łapa zabrał głos. Na poliki Cristal wpłynęły rumieńce. Nie odezwała się.
- Patrz ona się zarumieniła! - zaśmiał się Black, na co dziewczyna gwałtownie wstała wylewając sok na obrus. Odeszła od stołu, a z jej oka pociekła łza. Nienawidziła jak ją wyśmiewano w miejscach publicznych. Poszła od razu na boisko quiddicha. Jeszcze nikogo nie było. Musiała czekać. Pojawi się ci dwaj, którzy ją ,,wyzwali", a potem jeszcze inny Gryfoni. James stanął na środku jakby był kimś ważnym. Pff. Cristal dopiero później zorientowała się, że jest kapitanem drużyny. Zaczął swoją przemowę. Następnie kazał, aby uczniowie ustawili się w grupach, kto chce być kim. Cristal, stanęła w grupie ścigających. W drużynie był już szukający, czyli Potter i jeden ścigający czyli Black. Potter po kolei sprawdzał wszystkich, bardzo dokładnie wspólnie z Syriuszem. Trwało to około godziny, kiedy wreszcie mogła wsiąść na miotłe, bo było wielu chętnych uczniów. W końcu nadeszła jej kolej. Usiadła na przedmiocie i lekko uniosła się nad ziemię. Jamesowi pomagali niektórzy Krukoni, więc było im łatwiej. Zaczęła się gra. Pognała w stronę kafla, który leciał trochę dalej od niej. Sprawnym ruchem złapała piłkę i zaczęła lecieć do bramki. Zobaczyła Łapę, więc rzuciła do niego kafel, aby uniknąć stłuczki z jakimś Krukonem. Chłopak złapał piłkę i wrzucił w stronę obrońcy, któremu nie udało się obronić. Razem zdobyli 10 punktów. James kazał wylądować Cristal.
- Dobrze ci poszło. Umiesz współpracować, jesteś zręczna. Masz duże szansę. Jutro będą ogłoszone wyniki na tablicy ogłoszeń. Możesz iść. - powiedział nawołując kolejnego Gryfona. To tyle?! Czekała dość długo i nic! Definitywnie Potter ją pochwalił, ale jeszcze nie wiedziała czy się dostała. Zżerała ją ciekawość, ale musiała cierpliwie czekać. Jutro się dowie kto dostanie się do drużyny. Ale po tym jak strzeliła focha dwóm Huncwotom, trochę się speszyła. A co jeśli jej się nie uda ? Czas pokaże.
***
Lily przeleżała całą sobotę w łóżku. Nie zeszła nawet na jakikolwiek posiłek. Dorcas przyniosła jej kilka kanapek, lecz była zaniepokojona. Przecież może to się nie spełni? Evans była załamana jakby ktoś jej umarł. Tylko czas pokaże, czy Voldemort zaatakuje. Czarna także spędziła cały dzień z przyjaciółką. Nie mogła jej przecież tak zostawić. To byłoby nielojalne. Babcia Alice, która ją wychowywała ciężko zachorowała, więc dziewczyna musiała pojechać do Oxford - swojego rodzinnego miasta. Staruszka była mugolką, co było pewnie, że przyjęto ją do zwykłego szpitala. Gdy Cristał przyszła do swojej komnaty, Dorcas od razu zaczęła się dopytywać czy się dostała, oraz jakichś nowinek o Syriuszu. Poppins złapała przyjaciółkę za ramiona i spojrzała wprost na nią.
- Moment. - rzekła patrząc w jej czarne oczy, po czym puściła ją i odetchnęła, a potem podeszła do Lily. Ruda była potargana, miała worki pod oczami i smutną minę.
- Lils. To nie jest koniec świata! Wiesz, nawet jeśli Sama - Wiesz - Kto zaatakuje to uwierz, damy radę. Na razie nie myśl o tym tyle. Co ma być to będzie, a jak już nastąpi to trzeba się z tym zmierzyć. Proszę. - powiedziała całkiem jak typowa Cristal. Ona zawsze umiała poprawić humor. Lily skinęła głową i przestała szlochać. Odwróciła głowę w stronę swoich nóg. Ech, ona znowu miała racje! To się robi dziwne... Jak ona - Evans mogła być od niej głupsza, jeśli w klasie jest najmądrzejsza? A może Poppins jest bardziej doświadczona emocjonalnie, a ruda inteligentniejsza? Prawdopodobnie w tych sprawach Cris góruje. Prawdopodobnie ? Bardzo podobnie! Każdy ma swoje mocniejsze strony. Szczerze, to trzeba przyznać, że Gryfonka na prawdę zachowywała się jakby stało się coś naprawdę strasznego. W sumie to było przerażające, że zobaczyła śmierciożerców i usłyszała, że chcą zabijać innych. Każdy byłby wstrząśnięty, ale bez przesady. Lily usiadła na łóżku i przytuliła swoją przyjaciółkę. Dopiero, gdy się uspokoiła pomyślała o wczorajszym zdarzeniu w pokoju Huncwotów. Boże co ona zrobiła... Powiedziała do Pottera po imieniu, co było dla niej katastrofą. Jak tak mogła?! Wypowiedzieć imię nieokrzesanego chłopaka, który zawsze był nierozgarnięty i na pewno nigdy się nie zmieni! Absurd! Już nie wiedziała co myśleć. Najpierw trzeba było się uspokoić do końca, przemyśleć na spokojnie sprawę i się ogarnąć. Tak... Teraz przydało by się ciepłe kakao i dobra lektura...

środa, 29 października 2014

" ONA ŚPIEWA ?! " - Tak bardzo nie na temat ♥

"  Śpiewam, tak śpiewam od dwóch lat w domu kultury c: " Ktoś pamięta te słowa  z postu " O mnie " ? Czy ktoś to w ogóle czytał ? XD
ONA ŚPIEWA ?!
Dobra nie ważne do rzeczy.
Więc tak, bardzo ambitna Chloe Ann postanowiła.....
* to napięcie, które jest bezsensowne ♥ *
Nagrać cover ! * aplauz ^^ *
Ale to nie Potterowskie ♥
Ale cóż, Chloe Ann jest wielką chwalipiętom, więc musiała to ogłosić na swoim blogu ^^
" Kocham muzykę, jak każdy. Lubię smutne piosenki, żywsze...
Hmm.... Lana del Rey ( Young and Beautiful ♥ ) " - To też ktoś pamięta ? XD ( teraz wszyscy wchodzą w zakładkę " O mnie " ♥ XDD )
No więc * werble * zaśpiewałam właśnie tę piosenkę ^^
Lana Del Rey - Young And Beautiful w moim wykonaniu :-) https://www.youtube.com/watch?v=RaWltTNlB-Q&feature=youtu.be

Pozdrawiam
Chloe Ann Wolf
PS. Tak was kocham, że w końcu się ruszyłam i mam już 3 strony nowego rozdziału :D Powinien pojawić się nie długo :3

czwartek, 16 października 2014

Rozdział 5. To niedługo się zacznie....

Moi kochani, dziś informacja na początku i raczej tak zostanie.
Zmieniłam nazwę z Amortensja ♥ , na Chloe Ann Wolf ! :) Oraz po raz kolejny zdjęcie profilowe xd Dedykuję ten rozdział mojej kochanej Lily Novisaren ! ♥ Oraz Mądralińskiej, która mnie wspiera na Prv. , i w komentarzach! ;-)
Dziękuję wam za 4000 wyświetleń i 13 obserwacji ! Jest mi niezmiernie miło ! :)
Ale nie komentujecie :c Komentujesz = motywujesz ! Daj swoją opinię ! ^^
Zapraszam do czytania :3
A i ten rozdział sprawdzała moja przyjaciółka, ale PILNIE SZUKAM BETY ! Informacje w zakładce " informacje " :D
Chloe Ann Wolf 
_________________________________________


Minął tydzień od pierwszego spotkania Remusa i Cristal. Od tego czasu zakolegowali się ze sobą oraz spotykali dosyć często. Trzy pierwsze najmłodsze klasy Gryffindoru zrobili przy dużym, okrągłym oknie w pokoju wspólnym. Nazwali to ,,cegłami miłości". Postanowili, że będą na niej wywieszać imiona uczniów, którzy ich zdaniem powinni być razem, a potem jeśli oni zdecydują, że będą parą, mają tam napisać swoje imiona i datę rozpoczęcia związku. Wszystkim pomysł niezwykle się podobał. Prócz czwartoklasistów, którzy uważali się za ,,dorosłych". W zaledwie trzy dni pojawiło się kilka imion.
Zbliżał się 23 września - urodziny Syriusza. Huncwoci nie mogli przepuścić tego dnia bez porządnego melanżu. Tylko jeszcze dokładnie nie wiedzieli co zrobić, jak to Huncwoci - przystojni, ale lekko głupawi.
Pewnego wieczoru chłopcy zaprosili dziewczyny do siebie na ,,osobistą rozmowę, której nikt nie może słyszeć", chodź zawsze robią sobie żarty. Ruda upierała się, że nie chce tam iść. Minęło sporo czasu od jej wybryku z Jamesem. Żałowała, że zrobiła z siebie takiego bachora. Dorcas chciała w ten wieczór zbliżyć się do Syriusza, ponieważ już od dawna jej się podobał. W sumie prawie każdej dziewczynie w Hogwarcie się podobał. Wierzyła w siebie.
- Od kiedy jesteście razem? Pomożesz mi się zbliżyć dzięki niemu do Łapy? - zapytała dziewczyna czesząc swoje czarne włosy. Już ze sobą rozmawiały. Dorcas porzuciła swoje ,,czarne myśli".
- Słucham? Ja nie jestem z Remusem, to....mój dobry kolega... - powiedziała nieśmiało tak jak kiedyś. Od czasu gdy spotykała się z Lunatykiem stała się ,,żywsza". Więcej się śmiała, uśmiechała, rozmawiała. Chłopak zmienił ją na lepsze w ciągu zaledwie tygodnia. Czy to możliwe? Jak widać tak. To sen, że z takiej dziewczyny jak Cristal można zrobić bardzo towarzyską osobę? Nie, to prawda. No cóż, taka jest magia. Zaskakuje nas na co dzień.
- Wcale. - przewróciła oczyma równocześnie się uśmiechając. - Ciągle ze sobą chodzicie, gadacie.. W ogóle stałaś się dość śmiała. Co się stało?
- Sama nie wiem. Ale tak mi lepiej. - kąciki jej ust uniosły się lekko.
- Nie idę. - powiedziała Lily, która nagle weszła do pokoju z książką w ręku.
- Idziesz, musisz. - odpowiedziała jej Dorcas głaszcząc Katy*.
Alice nie idzie, ja również. - położyła swoją torbę na łóżku.
Nie są przecież jej opiekunkami, aby mówiły jej co ma robić. Nie miała ochoty widzieć Pottera. Znowu wszystko było normalne. Nie zwracała na niego uwagi i wolała, aby tak zostało.
O mały włos i by zapomniała! Niedługo mecz! A ona obiecała mu, że tam będzie. Fantastycznie. Czemu on ją oczarował?
- Ty mi się tu nie wywiązuj! Idziesz! - przyłączyła się do głaskania kotki. - Dodatkowo według mnie powinnaś porozmawiać z Jamesem. Nie wierzę, że rzucałaś z nim uroki na Daniela, a teraz jak za pstryknięciem palca zapomniałaś o nim. Wiesz, to nie jest zbyt fair. Albo dajesz mu tą nadzieję, albo nie. Dziewczyno zdecyduj się!
Miała racje pod każdym względem. Czemu tak się zachowuje ? Jakieś wahania nastroju? Musiała się ogarnąć. Nie mogła tak traktować ludzi. I znowu, albo ona jest głupsza, albo Cristal mądrzejsza. Rozległo się pukanie do drzwi.
- Proszę! - krzyknęła Dorcas podchodząc do szafy. W drzwiach stanął James.
- Widzę, że idziecie do nas. A ty króliczku? - zapytał szczerząc zęby do Lily.
- Po pierwsze nie mów do mnie króliczku. Po drugie nie idę. Wynocha! - powiedziała ze złością ruda, jej policzki zaczęły przypominać kolor jej włosów.
- Lils nie złość się, bo złość piękności szkodzi.. Chodź w twoim przypadku nigdy, bo zawsze będziesz piękna. - uśmiechnął się. - No dobra, logicznie rzecz biorąc... przyjdź do nas, co ci szkodzi? - wzruszył ramionami czekając na odpowiedź.
- Nic mi nie szkodzi, po prostu nie chcę tam iść, a teraz spadaj! - wypchnęła chłopaka i zamknęła drzwi.
- Nie uważasz, że byłaś za ostra? - spytała cicho blondynka.
- Jeszcze czego. Pff... Wychodzę, idę porozmawiać z kolegą - po tym zdaniu wyszła nie dając nic powiedzieć swoim przyjaciółką.
- Dziwne... dobra, chodź w końcu! - powiedziała Cris zrzucając Katy z kolan, na co podniosła dumnie ogon i poszła w kąt.
- Ty się nawet nie przyszykowałaś!
- Po cholerę mi to? Wyglądam ładnie. - powiedziała blondynka. Miała rozpuszczone włosy, które lekko się falowały. Ubrała czarne rurki, a do tego czerwony sweter. Dziewczyny ruszyły w stronę pokoju chłopców.

***
Lily szła korytarzem. Tak naprawdę nie szła na jakieś spotkanie, by porozmawiać z kolegą. Chciała pochodzić sobie po Hogwarcie, ot tak. Jaka tutaj panowała cisza. To takie piękne ukojenie! W końcu spokój. Jutro poniedziałek, lekcje, potem przechadzka, James był dziś słodki, potem praca domowa... Zaraz co?! Dlaczego znowu to się dzieje?! Ona jest chyba jakaś psychiczna... Ciągle o nim myśli. Może trochę się zmienił? Nie! Ale może jest lepszy? Nie, nie, NIE! Do cholery! Dlaczego przez jej mózg przepływało tyle myśli? Nieopanowanych myśli, których nie chciała. Nagle coś złapało ją za rękę i pociągnęło, a potem zakryło usta. Serce zaczęło jej bić jak młot. Evans się szarpała.
- Cicho siedź! -powiedziała jakaś dziewczyna. Uff....dobrze, że dziewczyna.... - Nie chcemy ci zrobić krzywdy!
Lily uspokoiła się. Jeśli nic nie chcą, to po co ją tu zaciągnęły? Były w jakimś ciasnym miejscu, prawdopodobnie w schowku na miotły. Gryffonka wzięła swoją różdżkę i wypowiedziała zaklęcie światła. Zobaczyła obok siebie dwie Ślizgonki. Nie wyglądały strasznie. Jedna była blondynką, druga brunetką.
- Zgaś to! - powiedziała jedna z nich. Lily posłusznie zgasiła strumyk światła i spojrzała przez szparę razem z Ślizgonkami. Zobaczyła Śmierciożerców. Co oni tu robią? Lucjusz Malfoy, Severus...Severus Snape tam był. Jej były najlepszy przyjaciel. Bellatrix Lestrange... i kilku innych, których dziewczyna nie mogła rozpoznać.
- Vicky...- szepnęła jedna z nich - Nie przejmuj się swoim bratem. - Victorie Malfoy. Lily już wiedziała kto to. A ta druga?
- Chloe, nie jestem taka tępa, abym zawracała sobie głowę tym cholernym dupkiem.
- Cicho! - rozkazała. Poczuła dreszcze. Nieprzyjemne dreszcze. Bała się, że je odkryją, zabiją...siedziała cicho z ręką przy ustach, aby nie odezwać się.
- Panie mój. Kiedy zaczniemy? - rozległ się oschły głos Malfoy'a.
- Zaczynamy po świętach. Będę tak łaskawy i dam im Boże Narodzenie do spędzenia razem już ostatni raz. Czyż to nie łaskawe z mojej strony?
- Oczywiście, Panie. Zaczynamy od Ministerstwa?
- Tak, Lucjuszu. A teraz do widzenia panowie. Do zobaczenia po świętach. - po tych słowach wszyscy rozpłynęli się w powietrzu. Lily szybko wyszła ze schowka na miotły.
- Czekaj! - krzyknęła brunetka - Rozumiesz to? Wojna. Będzie wojna. Słuchaj bądź nam wdzięczna, za to, że uratowałyśmy ci zadek. Nie jesteśmy takie jak inni.
- Jak masz na imię? - zapytała Evans ignorując jej słowa.
- Chloe Ann Wolf, a to Victorie Malfoy - wskazała na blondynkę - a teraz stąd zmiataj.
Lily bez sprzeczek uciekła z miejsca zdarzenia, chcąc szybko znaleźć się w objęciach przyjaciół. To co teraz usłyszała było nie do opisania. Tak strasznie się bała, że nie zobaczy już Dorcas, Cristal, czy nawet Huncwotów.
* Katy - kto uważnie czytał pierwszy rozdział powinien wiedzieć, że to kotka Cristal c;


 

niedziela, 5 października 2014

Rozdział 4 " Każdy zasługuje na drugą szansę "

" Wystawiając rękę na przebaczenie, nie jesteśmy słabsi, ale silniejsi "


 W bibliotece było dość wielu uczniów, ale Cristal szybko odnalazła rudą czuprynę wśród tłumu. Zaczęła się pchać pomiędzy czarodziejami. Jejku, czemu jak na złość było ich tak dużo?! W tym samym momencie, blondynka potknęła się i upadła. Ech, kto zostawił książki na środku?! Podniosła się i nareszcie dotarła do celu
- Hej Lily - powiedziała ociężale zajmując miejsce obok swojej przyjaciółki. 
- Cześć. Nie powinnaś być na spotkaniu z Remusem? - spytała odrywając się od eliksirów.
- Wystawił mnie.
- Co?! Naprawdę? Myślałam, że jest inny.... - zamknęła książkę - chodźmy stąd. Blondynka nie chciała jej jeszcze mówić o sprawie z Dorcas. Czy ona kłamała? A może mówiła szczerą prawdę? A może były jakieś inne wersje? Na te pytania dziewczyna nie umiała odpowiedzieć
- Lily... Nie musisz nic robić. Mówi się trudno - powiedziała Cris idąc za przyjaciółką. Chociaż mogło mu coś wypaść lub zapomniał. Nie, druga wersja nie wchodzi w grę, przecież sam jej to przypominał. Może zagadał się z Huncwotami? Postanowiła z nim porozmawiać. 
- Ale będę! Jesteś moją przyjaciółką - zatrzymała się, a potem złapała ją za ramiona.
- To kochane, ale nie trzeba. Ja się zmienię. Nie będę taką szarą myszką, bo będą mnie traktować jak ducha. Spróbuję, naprawdę spróbuję - obdarzyła Evans lekkim uśmiechem - po prostu z nim porozmawiam, wiesz jaka jestem. Lily odwzajemniła gest i przytuliła dla otuchy, a potem szepnęła " powodzenia ". 
***


 Evans wróciła do swojej komnaty rzucając swoją ciężką torbę koło łóżka. Niespodziewanie podeszła do niej Meadowes, z którą była skłócona. Złapała się za ręce i zrobiła nieśmiałą minę.

- Lils, przepraszam, nie chciałam cię urazić. Nie chcę zniszczyć naszej wielokrotnej przyjaźni. Wiedz, że to wiele dla mnie znaczy. Jak już pewnie wiesz zakolegowałam się z Megan, ale uwierz nie zastąpi mi ciebie. Brakuje mi tego. Potrzebuję cię. Wiedz też, że mówię to szczerze - wykrztusiła czarna. Rudą oniemiało. Severus, faktycznie zawinił, ale każdy zasługuje na drugą szansę. No tak każdy. Nawet jej kochana idiotka ,za którą podczas tych kilku dni zatęskniła, choć Hogwart dopiero się zaczął.                          

- Chodź tum ty moja kochana debilko! - zagadnęła Evans wstając, a potem przytulając przyjaciółkę. Znowu razem!

- Słuchaj jeśli już jesteśmy w zgodzie, to muszę ci coś wyznać. Ufam ci. Więc ja i Megan....no...przysięgnij na palec, że nikomu nie powiesz ! - zakrzyknęła kierując swój mały palec do dziewczyny.

- Obiecuję - uścisnęła palca czarnej swoim.

- No dobra...zaczęłyśmy się interesować śmierciożerstwem. Nie tylko ja. Peter....Peter też...
Ruda otworzyła szeroko oczy. Peter?! Ten Peter?! Peter Pettigrew, który był Huncwotem, a dodatkowo Gryfonem?! Dorcas i Megan też nimi były. Tiara się pomyliła czy jak? Przecież James i inni z ich paczki nienawidzą czarnej magii! Ech, czemu znowu wzięła pod uwagę Pottera ?!

- Słuchaj, nie wiem czy to dobry pomysł pakować się w to bagno. Ja się go boję. Rozumiesz? Proszę obiecaj mi, że to przemyślisz. Ja nic nie mogę ci zabronić, ale naprawdę pomyśl dwanaście razy*, zanim zdecydujesz się zrobić coś takiego - powiedziała spokojnie ze zrozumieniem i lekkim współczuciem. Oby dwie usiadły na łóżku. Dorcas odetchnęła z ulgą, również miała lekkiego cykora.

- Przyrzekam. Teraz ta decyzja był głupia, więc to przemyślę. Uwierz też się lękałam, ponieważ Cristal nie przyjęła tego dobrze. Była zła z powodu Remusa. Chyba wiesz nie? - rzekła, a druga zgodnie pokiwała głową.

- Powiedziała, że z nim porozmawia - powiedziała. Dziewczyna była ciekawa czemu tak się stało. Tyle nerwów, a może to była jakaś błahostka ?



 ***


 Blondynka ruszyła w stronę błoni. Wiedziała, że tam znajdzie Huncwotów - często tam przebywali. Jeszcze tylko moment. Zaraz dowie się czemu nie przyszedł na to długo oczekiwane spotkanie. Gdy znalazła się na zewnątrz, promienie słoneczne lekko ją oślepiły, ale nie na długo. Ptaki tak ładnie ćwierkały, jakby chciały ułożyć melodię do piosenki. Usłyszała uderzenie w wodę. Ktoś pewnie puszczał kaczki na małym jeziorku. Zobaczyła tam tylko jakiegoś chłopaka, więc poszła szukać dalej. Nie minęło dużo czasu. Huncwoci byli u Hagrida - gajowego Hogwartu. Akurat natchnęła się na nich, gdy wychodzili. Byli w trójkę.

- Hej! Wiecie gdzie jest Remus? - powiedziała zatrzymując się przed nimi twarzą w twarz.

- Ano, jest trochę przygnębiony... Siedzi nad stawem - powiedział James targając swoją czuprynę - idziesz do niego.

Ostatnie zdanie nie było pytaniem, a raczej twierdzeniem. Ten chłopak nad stawem, to był Remus, a ona go nie poznała. Przez głowę przeszła jej jedna myśl : " Brawo Cristal ". Dziewczyna delikatnie się uśmiechnęła i zaczęła biec w stronę wskazanego miejsca. Nigdy w ciągu pierwszych dni szkoły nie było takiego zamieszania ! Już była prawie u celu, gdy nagle poślizgnęła się na wilgotnej trawie i wylądowała obok Lupina, który szybko wstał i pomógł dziewczynie. 

- Nic ci nie jest? - spytał z troską. Spojrzała w jego ciemne oczy i zauważyła w nich iskierki radości. Mogła nie patrzeć bez końca. To tak jak by tonęła w gorącej czekoladzie.

- Nie. Chciałam pogadać. Czemu nie przyszedłeś? Przecież nie mogłeś zapomnieć, bo...

- Zapomniałem się i zostałem dłużej na obiedzie. Wybacz, straciłem kontrolę nad czasem - przerwał jej. Było tak jak podejrzewała.

- Więc to tak. Nie potrafiłabym się na ciebie gniewać. Tylko proszę, kup sobie zegarek - zaśmiała się cicho, na co Lunatyk odpowiedział szczerym uśmiechem.

- To co... wznowimy nasze spotkanie? - spytał nieśmiało. Dziewczyna zgodnie kiwnęła głową. Popołudnie trwało w bardzo miłej atmosferze. Wychowankowie domu lwa zawzięcie rozmawiali, śmiali się. Czuli się dobrze w swoim towarzystwie. Niestety żadna chwila nie trwa wiecznie i trzeba było wrócić do zamku. Na sam koniec, Remus zerwał małego, fioletowego kwiatka i podarował Cristal.

***

- Ej nie uważasz, że Evans była dla ciebie chamska? - spytał Syriusz Pottera, który bawił się złotym zniczem, leżąc na łóżku.

- Może. Ważne, że zamieniła ze mną słowo - powiedział. Faktycznie była dość niemiła, ale nie chciał jej jeszcze bardziej denerwować.

- Tia*, złe słowo - zagadnął Syriusz - a co my tu mamy?
Łapa podniósł z podłogi kawałki pergaminu. James gwałtownie wstał i próbował wyrwać kartki kumplowi.

- " We are happy because we have yourself " - zaczął recytować Syriusz kpiącym głosem

- Potter od kiedy śpiewasz i w ogóle piszesz teksty?

- Oddawaj to! - fuknął wyrywając mu kartki - nie twój interes. James nie chciał mówić tego swoim przyjaciołom, bo by go wyśmiali, to było oczywiste. Zaczął w wakacje. Używał mugolskiego sprzętu ze strunami, który wydawał z siebie melodię. Stało się to jego pasją, ale tylko, gdy był sam. Łapa próbował wycisnąć z Rogacza, aby coś zaśpiewał. Uratował go Remus, który rozpromieniony wszedł do pokoju.

- Coś ty taki szczęśliwy? Niech zgadnę, Cristal? - zapytał Peter.

- Tysiąc punktów, Glizdogonie - powiedział rozchmurzony - idę spać.
Wszyscy uczynili to samo.
*** 
- Kiedy pierwszy atak? I gdzie? - rozległ się głos młodego chłopaka.
- Myślę, że od Ministerstwa, potem po kolei Hogsmeade, Dolinę Godryka i inne, Hogwart, a na końcu świat mugoli. Nigdzie nie będzie bezpiecznie.


Pomyśl dwanaście razy* - tak mówi do nas moja wychowawczyni i polonistka.
Tia* - oznacza po prostu " tak ", często używam tego słowa.
PS. W pierwszym gifie nie zwracajcie uwagi na chłopaka z tyłu c;
______________________________________________________________________________

Jest czwarty rozdział. Wiem, że jest krótki, ale niestety - miałam kare. Chciałam w końcu wstawić rozdział I prawie cały napisałam jednej nocy, ale nie tylko dla tego. Nie mogłabym wejść kiedy indziej. Zmieniłam zdjęcie profilowe ! :D I naprawiłam ten błąd z szablonem :3  Rozdział dedykuję Wiktori B. I Pannie Nikt :)

Pozdrawiam