Witam, witam! Powracam z rozdziałem 13! Wowowow, ile mnie tu nie było?! Nieważne, cud, że się znalazłam ( a raczej moja wena :d). Btw. Jestem nawet zadowolona z rozdziału i sądzę, że mój styl się trochę poprawił. Tę opinię pozostawiam wam.
Rozdział dedykuję Daisy, niedługo biorę się za rozdział u Ciebie! ^^ <3
Właśnie, mam dużo zaległości przepraszam : //
I jeszcze jedno. Ważne. Nie nominujcie mnie do LBA. Błagam. Mam tego strasznie dużo. Jest mi miło, że doceniacie mój blog, ale gdybym odpowiadała na każdą nominacje, postów byłoby więcej niż rozdziałów... Dziękuję i przepraszam :v
Jejku dziękuję za 21k wyświetleń, 43 obs. i 138 like na fp! Jesteście wielcy! <3
Jak wam się podoba nowy szablon? *_* Ja się bardzo jarałam, gdy zobaczyłam taki cudowny, wolny szablon C: No i pojawiła się zakładka pytania! ^^
Dobra, macie, bo czekaliście długo! XD
Chloe <3
-----------------------------------
Do
Balu zostały zaledwie dwa dni. Lily nawet nie myślała o ruszeniu się z
pokoju. Po kolejnej kłótni z Jamesem była jakaś przygnębiona. Naprawdę
zaczęła go trochę lubić. Nie, stop! Co, co, co? Evans, ta Evans,
polubiła puszącego się, aroganckiego, bezczelnego Jamesa?! Nastał jakiś
fenomen Hogwartu, nowa era? Niemożliwe! Dobra, nie podniecajmy się tak. [
właśnie XDDD
~ od Ann ] Cóż, było o nich głośno w całym Gryffindorze, ale bez
przesady. To dobra wiadomość, w szczególności dla Jamesa. Chociaż nie -
byłaby dobra, gdyby nie był na nią wściekły. No i znów wracamy do
początku. Lily nie chciała pójść na bal tak czy owak. Nawet jeśli James
by ją zaprosił, miałaby to w głębokim poważaniu. Dodatkowo, ktoś, kto
nie miał z kim pójść nie był wpuszczany na bal. Ach, kto ją
kiedykolwiek zrozumie? Natomiast jej pozostałe
współlokatorki nie mogły się go doczekać. Kto by się dziwił - wszystkie
miały partnerów. Cristal w końcu związała się z Remusem, więc było to
nowym tematem rozmów w ich pokoju. Dorcas i Syriusz nadal byli ze sobą
szczęśliwi. Podobnie było z Frankiem i Alice. Wszyscy promieniowali
radością, tylko nie ona. Znowu. W sumie, to była w większości jej wina.
Nadal intrygował ją ten list. Kawał Jamesa? Nie, po pięciu dniach by się
raczej przyznał. Kawał kogoś innego? A może ktoś
tak na serio? Już nie wiedziała co myśleć.
Evans
w końcu musiała wyjść z czeluści swojej komnaty. Musiała iść na
kolację. Dziewczyny szlajały się ze swoimi chłopakami. Lily zeszła do
dormitorium. Zauważyła jakieś walizki. Ktoś się wynosił? Zmieniał
szkołę? Potem ktoś do nich podszedł, a mianowicie Daniel Jonson -
chłopak, któremu spłatała psikusa razem z Jamesem. Ech... razem. Czemu
ten Potter ze wszystkim
się łączył?
- Jedziesz gdzieś? - spytała.
- Tak, przyjadę dopiero w nowym roku, moja babcia ciężko zachorowała -
wziął w ręce dwie walizki i spojrzał na nią -
Do zobaczenia, Lily - uśmiechnął się szyderczo po czym wyszedł. Tylko
czemu? To było dość dziwne, patrzył się na nią jakby chciał się... hm...
na niej odegrać? Czyżby za ten jeden, głupi kawał chciał ją ukarać?
Zostawiła tą sprawę w spokoju i ruszyła w stronę Wielkiej Sali. Gdy już
przybyła na miejsce ujrzała swoje przyjaciółki i Huncwotów, ale bez
Pottera. Usiadła obok Dorcas i zaczęła robić sobie kanapkę.
- Lily, idziesz z kimś na bal? - zapytał Glizdogon, który zajadał się kurczakiem.
- A co? Chcesz ją zaprosić, Peter? Wiesz, James pewnie wkurzy się jeszcze bardziej - powiedział Syriusz szczerząc się.
- Bardzo śmieszne, Black - powiedziała ironicznie rudowłosa.
- Dla twojej wiadomości przyjacielu, ja już kogoś mam. Chciałem się jej
tylko spytać. Kto wie czy już się
pocieszyła... - zakpił jakby byli razem. Evans spojrzała na niego
lodowym wzrokiem - Weź, kłócicie się jak stare, dobre małżeństwo!
- Dobre! - Łapa zaczął się śmiać.
- Ubaw po pachy. Nie, nie idę na żaden bal. Swoją drogą, kto jest tą szczęściarą, która idzie z tobą na bal, Pettigrew?
- Zapewne znasz Megan Night - uśmiechnął się dumnie. To była ta Megan,
która chciała przekonać Dorcas do czarnej magii. Lily za nią nie
przepadała. Spojrzała się w stronę
Meadowes. Kilka metrów od niej siedziała Night. Super...
- Tak. Mam pytanie. Czemu Potter nie jest z wami? - zapytała nalewając sobie sok.
- Już się
interesuje Jamesem, no nieźle - znów wytrzeszczył zęby - Został dłużej w pokoju, niedługo powinien się zjawić.
Lecz
się nie zjawił. Może to i dobrze? Po wieczerzy wszyscy ruszyli w stronę
pokoi, oprócz Lily, ponieważ musiała iść do biblioteki. Szukała książki
o eliksirach. Już szła do półki, gdy nagle ktoś złapał ją za ramię.
- Hej, Lily - usłyszała kiedy ktoś ją dotknął. Odwróciła się i zobaczyła okularnika.
- Eee... cześć - bąknęła.
- Słuchaj, czas się przyznać. Tak, spłatałem ci figla z tym listem - chyba próbował zrobić zawstydzoną minę.
- Potrzebowałeś pięciu dni, aby w końcu o tym powiedzieć? - założyła
ręce na piersi. To niezbyt do niego pasowało. Dodatkowo, od jakiegoś
czasu mówił na nią "Lils". Może tylko jej się wydawało?
- Oj tam, ale
ważne, że się przyznałem nie? Słuchaj, jak już się przełamałem to może
pójdziesz ze mną na ten bal? - zrobił maślane oczka do rudej.
- Nie wiem, Potter. Dam ci znać jutro - wzięła szukaną wcześnie książkę
i nie czekając na odpowiedź z jego strony opuściła bibliotekę
***
Wróciła do dormitorium i położyła tom na łóżko. Dziewczyny siedziały w komnacie i rozmawiały na podłodze.
- Ej, mam pytanie - przysiadła się do nich - Tak jakby pogodziłam się z Potterem. Ten
przy okazji zaprosił mnie na bal...
- To super kochana, w końcu! - Dorcas przytuliła przyjaciółkę.
- Ale ja się nie zgodziłam....
- Serio Lily?
Jak można być taką idiotką? - oczywiście, Meadowes nie chciała jej obrazić.
- A co, miałam mu się rzucić na szyje i powiedzieć, "Och, oczywiście,
że tak, co z tego, że miałam przez ciebie doła, a moje przyjaciółki
latały za swoimi chłopakami, nie no spoko!"? Nie, Dorcas! - Lily zrobiła
się czerwona ze złości. Dziewczyny
patrzyły na nią ze zdziwieniem.
- Przepraszam... nie wiedziałam, że ci to przeszkadza, nic nie mówiłaś - powiedziała cicho Cristal.
- Kiedy miałam
powiedzieć, jak cały czas byłaś z Remusem? - poczuła na swoim policzku łzę. Po tym wszystkim do niej podeszły i przytuliły.
- Wiem, że robię zamieszanie, praktycznie o nic, ale to nie było zbyt
fajne - wtuliła się we włosy czarnej. Były dość bujne. –Dobra, koniec.
Co mam zrobić z tym Potterem? - odsunęła się i otarła
łzy.
- Lily, ty go serio lubisz, to widać. Zgódź się - powiedziała
Alice po czym się do niej uśmiechnęła. Cóż, nie dało się tego ukryć.
Evans coś czuła do Pottera.
- Ale pożyczysz mi sukienkę prawda? - spojrzała na Dorcas i próbowała
wywołać lekki uśmiech. Ta kiwnęła zgodnie ze śmiechem. Lily ich
nienawidziła, a jednocześnie kochała jak siostry. Nieraz się na siebie
gniewały, ale nikt nie może powiedzieć, że są wrogami. Tak było z Dorcas
na początku siódmego roku. Po kilku dniach się pogodziły. W sumie,
takie sprzeczki nie są nic warte i wiadomo, że zawsze te dwie osoby się
pogodzą. Kiedyś, gdy były w drugiej klasie, pokłóciły się o jakąś
pierdołę - jak wszyscy przyjaciele- a potem zaczęły coś ze sobą i jakby
pogodziły się bez słowa "przepraszam". Cóż, taka już
magia przyjaźni.
***
Wszystko
było dobrze następnego dnia. James bardzo się ucieszył, że Lily
zdecydowała się pójść z nim na bal. Ale szczerze, był bardziej
rozradowany, gdy się z nim w końcu umówiła. Serio, zachowywał się
dziwnie, jakby na siłę próbował być Jamesem, choć nim był... ale może
tylko jej się tak wydawało? Po obiedzie Peter zatrzymał ją w drodze na
transmutację.
- Ej, słuchaj, muszę ci coś powiedzieć. Wczoraj w sypialni Ro...znaczy
James nie zachowywał się hm... normalnie. Był jakiś dziwny, jakby
pierwszy raz tam był, a potem się wykręcał pod pretekstami, że "robi
sobie z nas żary". Ale coś było nie tak... jakby co, uważaj na siebie -
po czym poszedł dalej,
prawdopodobnie do reszty Huncwotów. Co to miało znaczyć? Dobra, to
robiło się już dziwne, że nawet Peter coś podejrzewał. Zaczynała się
trochę bać, że znów coś będzie nie tak, ponownie wszystko się zawali,
będzie źle. Cóż, miała nadzieję, że jej obawy będą dalekie od
rzeczywistości.
Po lekcjach, reszta dziewczyn ostatecznie
wybierała sukienki na jutro. Cristal postanowiła iść po radę, w której
sukni wygląda lepiej. Zapukała do pokoju chłopców.
Otworzył jej Potter.
- Cześć, jest Remus? - zapytała się i uśmiechnęła przyjacielsko.
- Nie, reszty mojego pokoju też nie ma, wyszli gdzieś -
odpowiedział.
- Ach, okay... - wróciła zrezygnowana do pokoju.
- I co, w której wyglądasz bardziej sexy? - zapytała Dorcas z uśmieszkiem na ustach.
- Od razu seksownie, Dorcas ty masz coś z głową... wracając, trzy czwarte Huncwotów było nieobecnych, był tylko James.
- Dobra, nie musisz się go o to pytać, ja ci powiem w czym ci ładniej,
bo kto zna się lepiej niż Mrs. Meadowes? - podeszła do niej i wzięła
sukienki - Szczerze, ładniej ci w tej
sinokoperkowej i na to powiedzmy, że do tego niebieska kurtka do bioder.
A do Alice bardziej pasuje ta niebieska na jedno ramiączko.
- A żebyś ty taka mądra była na SUMACH... - odezwała się Lily za co oberwała poduszką od czarnej.
***
W
dzień balu żadna dziewczyna nie umiała się skupić na lekcjach,
wszystkie były bardzo podekscytowane. Nawet Lily w pewnym stopniu była
niespokojna. Po pierwsze, przestraszyła się trochę swoimi podejrzeniami,
po drugie chyba chciała mu zaimponować jak najlepiej. Nie da się ukryć,
chciała pokazać się z najlepszej strony. Po lekcjach, w dormitorium na
cegłach okrągłego okna
zauważyła, że na kartce pojawiły się nazwiska " Potter i Evans". Ach, ci
drugoklasiści... To było dość zabawne... Ruda usiadła przy jednym ze
stolików, wyciągnęła swoje notatki i kawałek czystego pergaminu.
Najpierw praca domowa, a potem bal. Niedługo potem przyszedł Remus i
usiadł obok niej.
- Jak tam Remmy? Wszystko
okay z Cristal? - spytała przyjaźnie. Dawno z nim nie gadała, a jeszcze w szóstej klasie byli w miarę dobrymi przyjaciółmi.
- Dobrze, a jak z Jamesem? - zaczął oglądać jej notatki podczas, gdy ona była w trakcie pisania referatu na OPCM.
- W jakim sensie? Idę z nim tylko na bal - zaśmiała się, jakby to było
dość oczywiste, że nie są parą.
- Wiesz, mówił nam w pokoju, że świetnie wam się powodzi i w ogóle...
- Co proszę? - wstała szybko i już ruszała w stronę pokoju Huncwotów, gdy Lupin znów zabrał głos.
- Żartowałem! - zaśmiał się, a Lily znów zajęła miejsce przed swoją
pracą domową - Najpierw zaczął tak gadać, ale potem, typowo zaprzeczył i
powiedział, że robi sobie żarty.
- Coś za często je ostatnio robi... słyszałam,
że ostatnio "udawał", że pierwszy raz jest w waszym pokoju i inne
podobne rzeczy. Wiesz, uznałabym, że to normalne, ale wiesz, jeśli nawet
Peter się skarży, to coś się dziwnego dzieję. Dobra, nieważne, Potter
to Potter, może po prostu ześwirował jeszcze bardziej. Mogę się spytać
gdzie wczoraj wybrała się większa część Huncwotów? - spojrzała na niego
oczekując odpowiedzi. Remus przygryzł lekko wargę jakby się denerwował -
Dobra, okay... widzę, że nie chcesz gadać - złożyła pergamin i
wzięła potrzebne rzeczy. Nie skończyła pracy domowej, ale wolała nie
gadać z Remusem. Nawet jej nie zatrzymał. Wróciła spokojnie do pokoju.
***
- Kurcze, możesz podać mi tą prostownicę, Cristal?! - krzyczała zdenerwowana Dorcas przed lustrem. Zostało pół godziny do balu.
- Teraz ja jej używam, nie widzisz?! -ich pokój wyglądał jakby
przybyło tam tornado. Wszystko tu i tam było porozrzucane.
- Jestem zajęta, zostało pół godziny, a ja muszę zrobić sobie jeszcze
makijaż, nie mam czasu, aby patrzeć jak kręcisz sobie włosy!
- Ej, cisza! - zakrzyknęła
Lily wkładając swoją kreację. Była to zielona sukienka, która pasowała
do jej oczu, bez ramiączek. Była związana czarną kokardą w pasie, a w
okolicach biustu, lekko pofalowana. Gdy Cristal skończyła robić sobie
burzę loków na głowie oddała prostownicę Dorcas. Za jej namową włożyła
kreację koloru sinokoperkowego na ramiączka, do kolan, a na to czarną
marynarkę i pasek tego samego koloru. Ta tylko trochę
pofalowała swoje włosy. Ona natomiast włożyła na siebie czarną suknię z
rękawami do łokci oraz z białym kołnierzem. Następnie pomogła Alice
zrobić makijaż. Dziewczyna miała na sobie prostą, niebieską sukienkę na
jedno ramię i ciemny pasek. Gdy wszystkie się "ogarnęły", wyszły ze
swojej komnaty i zeszły do pokoju wspólnego. Czterech dżentelmenów:
James, Syriusz, Remus i Frank stali w eleganckich garniturach czekając
na swoje partnerki.
- A gdzie jest nasz Peter? - spytała Dorcas przytulając i całując Łapę.
- Poszedł do Wielkiej Sali, aby uniknąć kłótni pomiędzy Rudą i Madźką - powiedział Syriusz obejmując
Czarną.
- Madźką? - Zapytała z zaciekawieniem Alice, która już była u boku Franka.
- Tak nazwaliśmy sobie Megan. Przepraszam, Black nazwał - powiedział
Potter z tym swoim genialnym uśmieszkiem. Lily tylko spojrzała na niego
jak na idiotę. Wszystkie trzy pary złapały się za ręce, oprócz
powiązania Potter i Evans, a następnie ruszyli do Wielkiej Sali.
Dziewczyny uśmiechały się perliście do innych uczennic, które nie szły na
bal, aby zrobić im na złość, że mają takich boskich partnerów. Te
patrzyły na nie morderczymi spojrzeniami, ale najbardziej chciały zabić
Evans. Dlaczego? Miała obok siebie ósmy cud świata, lecz
szła obok niego obojętnie. "Co za kretynka." - tak najczęściej nazywały
ją inne dziewczyny [Ja bym ją nazwała ruda pała, ale ok :") ~ od
autorki] Znaleźli się w Wielkiej Sali. Stoły zostały wyniesione, a
wstawione zostały małe stoliczki, które były udekorowane w pomarańczowe
obrusy, a po środku zostały położone dynie. Zostawiono jedynie ławę,
gdzie jedli nauczyciele i właśnie tam znajdowali się pedagodzy. Na
środku parkietu zostały rozrzucone liście o barwach jesieni. Nad głowami
uczniów latały straszne twarze wycięte na dyniach. Panował tam naprawdę
przytulny nastrój. Przy stolikach jak i na parkiecie znajdowali się
uczniowie. Orkiestra natomiast stała na prawo od stołu nauczycieli.
Grali żywą piosenkę. Dumbledore zaczął swoją przemowę:
- Witam was, moi drodzy uczniowie, w dniu Hallowen!
To ostatni bal w Hogwarcie, moi kochani siódmoklasiści. Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić!
Dorcas i Syriusz od razu zaczęli tańczyć, a zaraz potem dołączyli się
inni. Podeszli do nich Peter i "Madźka". O dziwo nawet James i Lily
tańczyli i co lepsze, dobrze się bawili. Wszyscy szaleli na parkiecie.
Potem do rozbawionych uczniów dołączyli nauczyciele, którzy próbowali
być poważni. Dumbledore tańczył z McGongall, co wyglądało dość
komicznie,
przynajmniej tak uważali Huncwoci. Filch tańczył z panią Pomfrey, co
jeszcze bardziej wszystkich rozśmieszyło. W końcu nastał tak długo
wyczekiwany moment (przynajmniej przez dziewczęta), czyli wolny taniec.
Lecz nie była typową wolną piosenką. Mianowicie zaczęto grać "Listen To
Your Heart". * włączyć sobie Listen to your Heart moi drodzy, szósta
piosenka od dołu C: * Lily wahała się czy tańczyć wolnego z Jamesem.
Cóż, żyje się raz, prawda? Ruda splotła ręce na jego szyi, a on
już wiedział, że może złapać ją w talii. Evans spojrzała się w około.
Dorcas już całowała się z Syriuszem, Cristal przytulała się do Remusa i
razem lekko się kiwali, a Alice i Frank stykali się czołami i patrzyli
sobie w oczy, jakby chcieli powiedzieć sobie nawzajem "Nigdy cię nie
opuszczę, bo cię kocham". Słodkie.
- Nie mogę
uwierzyć, że dożyłam tej chwili, że tańczę z tobą wolnego, niemożliwe-
powiedziała z lekkim uśmieszkiem na twarzy, a potem cicho się zaśmiała.
- Ja... ja również - powiedział zmieszany. To znów wydało się dziwne.
Dlaczego nie uśmiechał się jak dureń, ani nie dawał znak naprawdę
wielkiego entuzjazmu, jak na Jamesa przystało? Teraz to Lily nie
widziała już co myśleć. Przez te dwa dni, myślała nad tym czemu
Potter... nie jest Potterem. Uśmiechnął się krzywo. Ich spojrzenia się
skrzyżowały. James pogrążał się w szmaragdzie jej oczu i zbliżał się do
niej, gdy nagle Lily go odepchnęła. Spojrzała z lekkim strachem i bez
słowa wyszła z Wielkiej Sali. James stał jak słup soli i nie wiedział co
się właściwie stało. Poszedł się napić dla orzeźwienia. Ruda natomiast
prześlizgnęła się do swojego pokoju. Teraz już wiedziała, że się nie
myliła. To nie był James. On ma brązowe oczy, a ten "Potter" miał
zielone. Jak mogła tego wcześniej nie zauważyć?! Coś tu śmierdziało
kolejnym
podstępem...