środa, 25 marca 2015

Chyba ostatnie LBA.

Ejo. Cóż, spodobały mi się pytania Alicji Sims, soł... ostatni raz daję posta o LBA. Pojawi się zakładka, nie będę nikogo nominować. Dziękuję za uwagę, o LBA informujcie w spamowniku, a nie pod rozdziałami. Teraz wchodźcie w zakładkę jak by co C: 

1.Czytasz mojego bloga, podoba ci się, w ogóle wiesz kim jestem?
Jesteś czytelniczką na moich blogach, Twojego nie czytam, wybacz. 

2. Jak masz na imię i ile masz lat?
Jestem Ania, lecz mówią na mnie najczęściej Ann. Rzadziej mówią, ale jednak: Chloe, Wilczek. Gdybym Wam powiedziała ile mam lat, bylibyście trochę zdziwieni...

3. Ulubiona książka lub seria, saga?
Lubię HP, GNW i Chłopca w pasiastej piżamie. 

4.  Dlaczego piszesz bloga? Co cię motywuje? Miewasz chwile słabości?
Piszę, bo robię co kocham. Motywują mnie inne blogi, filmy na yt i otoczenie. Miewam chwile całości prawie cały czas. Mam teraz chwilę słabości. Ech. 

5.  Czy uważasz, że jestem nienormalna, ponieważ mam prawie 13 lat i nie podobają mi się chłopaki i zamierzam mieć chłopaka dopiero w liceum lub na studiach, przy czym moje koleżanki z klasy żałują, że nie mają chłopaków? 
Jesteś normalna, lel. Nikt Cię nie pośpiesza :v 

6. Lubisz swoją klasę. Dlaczego?
Nie lubię mojej klasy. To najbardziej zdradliwi ludzie jakich znam. Kable, niedojrzałe dzieci, które nie umieją się ogarnąć. 

7.  Twoja największa zaleta i wada?
Pomocna. 
Potrzebująca non stop pomocy. 
Lel :v 

8.  Najpiękniejszy cytat?
" Nic nie jest prawdziwe. Wszystko jest dozwolone." 
C: 

9.  Jaki masz kolor włosów?
Ciemny blond, rozjaśnione końcówki od słońca. Dziwne, prawda? C: 

10.  Masz jakieś zwierzę? Jak tak, to jakie? 
Jorka - Jokera C:

11. Podobały się pytania i czy cieszysz się z nominacji?  
Tak
Tak 
C: XDD 

piątek, 20 marca 2015

Rozdział 13. Bal i Rogacz.

Witam, witam! Powracam z rozdziałem 13! Wowowow, ile mnie tu nie było?! Nieważne, cud, że się znalazłam ( a raczej moja wena :d). Btw. Jestem nawet zadowolona z rozdziału i sądzę, że mój styl się trochę poprawił. Tę opinię pozostawiam wam. 
Rozdział dedykuję Daisy, niedługo biorę się za rozdział u Ciebie! ^^ <3
Właśnie, mam dużo zaległości przepraszam : // 
I jeszcze jedno. Ważne. Nie nominujcie mnie do LBA. Błagam. Mam tego strasznie dużo. Jest mi miło, że doceniacie mój blog, ale gdybym odpowiadała na każdą nominacje, postów byłoby więcej niż rozdziałów... Dziękuję i przepraszam :v 
Jejku dziękuję za 21k wyświetleń, 43 obs. i 138 like na fp! Jesteście wielcy! <3 
Jak wam się podoba nowy szablon? *_* Ja się bardzo jarałam, gdy zobaczyłam taki cudowny, wolny szablon C: No i pojawiła się zakładka pytania! ^^
Dobra, macie, bo czekaliście długo! XD 
Chloe  <3 
-----------------------------------



Do Balu zostały zaledwie dwa dni. Lily nawet nie myślała o ruszeniu się z pokoju. Po kolejnej kłótni z Jamesem była jakaś przygnębiona. Naprawdę zaczęła go trochę lubić. Nie, stop! Co, co, co? Evans, ta Evans, polubiła puszącego się, aroganckiego, bezczelnego Jamesa?! Nastał jakiś fenomen Hogwartu, nowa era? Niemożliwe! Dobra, nie podniecajmy się tak. [ właśnie XDDD ~ od Ann ] Cóż, było o nich głośno w całym Gryffindorze, ale bez przesady. To dobra wiadomość, w szczególności dla Jamesa. Chociaż nie - byłaby dobra, gdyby nie był na nią wściekły. No i znów wracamy do początku. Lily nie chciała pójść na bal tak czy owak. Nawet jeśli James by ją zaprosił, miałaby to w głębokim poważaniu. Dodatkowo, ktoś, kto nie miał z kim pójść nie był wpuszczany na bal.  Ach, kto ją kiedykolwiek zrozumie? Natomiast jej pozostałe współlokatorki nie mogły się go doczekać. Kto by się dziwił - wszystkie miały partnerów. Cristal w końcu związała się z Remusem, więc było to nowym tematem rozmów w ich pokoju. Dorcas i Syriusz nadal byli ze sobą szczęśliwi. Podobnie było z Frankiem i Alice. Wszyscy promieniowali radością, tylko nie ona. Znowu. W sumie, to była w większości jej wina. Nadal intrygował ją ten list. Kawał Jamesa? Nie, po pięciu dniach by się raczej przyznał. Kawał kogoś innego? A może ktoś tak na serio? Już nie wiedziała co myśleć.
Evans w końcu musiała wyjść z czeluści swojej komnaty. Musiała iść na kolację. Dziewczyny szlajały się ze swoimi chłopakami. Lily zeszła do dormitorium. Zauważyła jakieś walizki. Ktoś się wynosił? Zmieniał szkołę? Potem ktoś do nich podszedł, a mianowicie Daniel Jonson - chłopak, któremu spłatała psikusa razem z Jamesem. Ech... razem. Czemu ten Potter ze wszystkim się łączył? 
- Jedziesz gdzieś? - spytała.
 
- Tak, przyjadę dopiero w nowym roku, moja babcia ciężko zachorowała - wziął w ręce dwie walizki i spojrzał na nią - Do zobaczenia, Lily - uśmiechnął się szyderczo po czym wyszedł. Tylko czemu? To było dość dziwne, patrzył się na nią jakby chciał się... hm... na niej odegrać? Czyżby za ten jeden, głupi kawał chciał ją ukarać? Zostawiła tą sprawę w spokoju i ruszyła w stronę Wielkiej Sali. Gdy już przybyła na miejsce ujrzała swoje przyjaciółki i Huncwotów, ale bez Pottera. Usiadła obok Dorcas i zaczęła robić sobie kanapkę.
 
- Lily, idziesz z kimś na bal? - zapytał Glizdogon, który zajadał się kurczakiem.
 
- A co? Chcesz ją zaprosić, Peter? Wiesz, James pewnie wkurzy się jeszcze bardziej - powiedział Syriusz szczerząc się.
 
- Bardzo śmieszne, Black - powiedziała ironicznie rudowłosa.
 
- Dla twojej wiadomości przyjacielu, ja już kogoś mam. Chciałem się jej tylko spytać. Kto wie czy już się pocieszyła... - zakpił jakby byli razem. Evans spojrzała na niego lodowym wzrokiem - Weź, kłócicie się jak stare, dobre małżeństwo!
 
- Dobre! - Łapa zaczął się śmiać.
 
- Ubaw po pachy. Nie, nie idę na żaden bal. Swoją drogą, kto jest tą szczęściarą, która idzie z tobą na bal, Pettigrew?
 
- Zapewne znasz Megan Night - uśmiechnął się dumnie. To była ta Megan, która chciała przekonać Dorcas do czarnej magii. Lily za nią nie przepadała. Spojrzała się w stronę Meadowes. Kilka metrów od niej siedziała Night. Super...
 
- Tak. Mam pytanie. Czemu Potter nie jest z wami? - zapytała nalewając sobie sok.
 
- Już się interesuje Jamesem, no nieźle - znów wytrzeszczył zęby - Został dłużej w pokoju, niedługo powinien się zjawić.
Lecz się nie zjawił. Może to i dobrze? Po wieczerzy wszyscy ruszyli w stronę pokoi, oprócz Lily, ponieważ musiała iść do biblioteki. Szukała książki o eliksirach. Już szła do półki, gdy nagle ktoś złapał ją za ramię. 
- Hej, Lily - usłyszała kiedy ktoś ją dotknął. Odwróciła się i zobaczyła okularnika.
- Eee... cześć - bąknęła. 
- Słuchaj, czas się przyznać. Tak, spłatałem ci figla z tym listem - chyba próbował zrobić zawstydzoną minę.
 
- Potrzebowałeś pięciu dni, aby w końcu o tym powiedzieć? - założyła ręce na piersi. To niezbyt do niego pasowało. Dodatkowo, od jakiegoś czasu mówił na nią "Lils". Może tylko jej się wydawało?
 
- Oj tam, ale ważne, że się przyznałem nie? Słuchaj, jak już się przełamałem to może pójdziesz ze mną na ten bal? - zrobił maślane oczka do rudej.
 
- Nie wiem, Potter. Dam ci znać jutro - wzięła szukaną wcześnie książkę i nie czekając na odpowiedź z jego strony opuściła bibliotekę


***


Wróciła do dormitorium i położyła tom na łóżko. Dziewczyny siedziały w komnacie i rozmawiały na podłodze. 
- Ej, mam pytanie - przysiadła się do nich - Tak jakby pogodziłam się z Potterem. Ten przy okazji zaprosił mnie na bal...
- To super kochana, w końcu! - Dorcas przytuliła przyjaciółkę.
 
- Ale ja się nie zgodziłam....
 
- Serio Lily? Jak można być taką idiotką? - oczywiście, Meadowes nie chciała jej obrazić.
 
- A co, miałam mu się rzucić na szyje i powiedzieć, "Och, oczywiście, że tak, co z tego, że miałam przez ciebie doła, a moje przyjaciółki latały za swoimi chłopakami, nie no spoko!"? Nie, Dorcas! - Lily zrobiła się czerwona ze złości. Dziewczyny patrzyły na nią ze zdziwieniem.
 
- Przepraszam... nie wiedziałam, że ci to przeszkadza, nic nie mówiłaś - powiedziała cicho Cristal.
 
- Kiedy miałam powiedzieć, jak cały czas byłaś z Remusem? - poczuła na swoim policzku łzę. Po tym wszystkim do niej podeszły i przytuliły.
 
- Wiem, że robię zamieszanie, praktycznie o nic, ale to nie było zbyt fajne - wtuliła się we włosy czarnej. Były dość bujne. –Dobra, koniec. Co mam zrobić z tym Potterem? - odsunęła się i otarła łzy.
- Lily, ty go serio lubisz, to widać. Zgódź się - powiedziała Alice po czym się do niej uśmiechnęła. Cóż, nie dało się tego ukryć. Evans coś czuła do Pottera.
 
- Ale pożyczysz mi sukienkę prawda? - spojrzała na Dorcas i próbowała wywołać lekki uśmiech. Ta kiwnęła zgodnie ze śmiechem. Lily ich nienawidziła, a jednocześnie kochała jak siostry. Nieraz się na siebie gniewały, ale nikt nie może powiedzieć, że są wrogami. Tak było z Dorcas na początku siódmego roku. Po kilku dniach się pogodziły. W sumie, takie sprzeczki nie są nic warte i wiadomo, że zawsze te dwie osoby się pogodzą. Kiedyś, gdy były w drugiej klasie, pokłóciły się o jakąś pierdołę - jak wszyscy przyjaciele- a potem zaczęły coś ze sobą i jakby pogodziły się bez słowa "przepraszam". Cóż, taka już magia przyjaźni.

*** 


Wszystko było dobrze następnego dnia. James bardzo się ucieszył, że Lily zdecydowała się pójść z nim na bal. Ale szczerze, był bardziej rozradowany, gdy się z nim w końcu umówiła. Serio, zachowywał się dziwnie, jakby na siłę próbował być Jamesem, choć nim był... ale może tylko jej się tak wydawało? Po obiedzie Peter zatrzymał ją w drodze na transmutację. 
- Ej, słuchaj, muszę ci coś powiedzieć. Wczoraj w sypialni Ro...znaczy James nie zachowywał się hm... normalnie. Był jakiś dziwny, jakby pierwszy raz tam był, a potem się wykręcał pod pretekstami, że "robi sobie z nas żary". Ale coś było nie tak...  jakby co, uważaj na siebie - po czym poszedł dalej, prawdopodobnie do reszty Huncwotów. Co to miało znaczyć? Dobra, to robiło się już dziwne, że nawet Peter coś podejrzewał. Zaczynała się trochę bać, że znów coś będzie nie tak, ponownie wszystko się zawali, będzie źle. Cóż, miała nadzieję, że jej obawy będą dalekie od rzeczywistości.
 Po lekcjach, reszta dziewczyn ostatecznie wybierała sukienki na jutro. Cristal postanowiła iść po radę, w której sukni wygląda lepiej. Zapukała do pokoju chłopców. Otworzył jej Potter.
 
- Cześć, jest Remus? - zapytała się i uśmiechnęła przyjacielsko.
 
- Nie, reszty mojego pokoju też nie ma, wyszli gdzieś - odpowiedział.
 
- Ach, okay... - wróciła zrezygnowana do pokoju.
- I co, w której wyglądasz bardziej sexy? - zapytała Dorcas z uśmieszkiem na ustach.
 
- Od razu seksownie, Dorcas ty masz coś z głową... wracając, trzy czwarte Huncwotów było nieobecnych, był tylko James.
 
- Dobra, nie musisz się go o to pytać, ja ci powiem w czym ci ładniej, bo kto zna się lepiej niż Mrs. Meadowes? - podeszła do niej i wzięła sukienki - Szczerze, ładniej ci w tej sinokoperkowej i na to powiedzmy, że do tego niebieska kurtka do bioder. A do Alice bardziej pasuje ta niebieska na jedno ramiączko.
 
- A żebyś ty taka mądra była na SUMACH... - odezwała się Lily za co oberwała poduszką od czarnej.
 


***


W dzień balu żadna dziewczyna nie umiała się skupić na lekcjach, wszystkie były bardzo podekscytowane. Nawet Lily w pewnym stopniu była niespokojna. Po pierwsze, przestraszyła się trochę swoimi podejrzeniami, po drugie chyba chciała mu zaimponować jak najlepiej. Nie da się ukryć, chciała pokazać się z najlepszej strony. Po lekcjach, w dormitorium na cegłach okrągłego okna zauważyła, że na kartce pojawiły się nazwiska " Potter i Evans". Ach, ci drugoklasiści... To było dość zabawne... Ruda usiadła przy jednym ze stolików, wyciągnęła swoje notatki i kawałek czystego pergaminu. Najpierw praca domowa, a potem bal. Niedługo potem przyszedł Remus i usiadł obok niej. 
- Jak tam Remmy? Wszystko okay z Cristal? - spytała przyjaźnie. Dawno z nim nie gadała, a jeszcze w szóstej klasie byli w miarę dobrymi przyjaciółmi.
 
- Dobrze, a jak z Jamesem? - zaczął oglądać jej notatki podczas, gdy ona była w trakcie pisania referatu na OPCM.
- W jakim sensie? Idę z nim tylko na bal - zaśmiała się, jakby to było dość oczywiste, że nie są parą.
 
- Wiesz, mówił nam w pokoju, że świetnie wam się powodzi i w ogóle...
- Co proszę? - wstała szybko i już ruszała w stronę pokoju Huncwotów, gdy Lupin znów zabrał głos.
 
- Żartowałem! - zaśmiał się, a Lily znów zajęła miejsce przed swoją pracą domową - Najpierw zaczął tak gadać, ale potem, typowo zaprzeczył i powiedział, że robi sobie żarty.
 
- Coś za często je ostatnio robi... słyszałam, że ostatnio "udawał", że pierwszy raz jest w waszym pokoju i inne podobne rzeczy. Wiesz, uznałabym, że to normalne, ale wiesz, jeśli nawet Peter się skarży, to coś się dziwnego dzieję. Dobra, nieważne, Potter to Potter, może po prostu ześwirował jeszcze bardziej. Mogę się spytać gdzie wczoraj wybrała się większa część Huncwotów? - spojrzała na niego oczekując odpowiedzi. Remus przygryzł lekko wargę jakby się denerwował - Dobra, okay... widzę, że nie chcesz gadać - złożyła pergamin i wzięła potrzebne rzeczy. Nie skończyła pracy domowej, ale wolała nie gadać z Remusem. Nawet jej nie zatrzymał. Wróciła spokojnie do pokoju.
 


***


- Kurcze, możesz podać mi tą prostownicę, Cristal?! - krzyczała zdenerwowana Dorcas przed lustrem. Zostało pół godziny do balu. 
- Teraz ja jej używam, nie widzisz?! -ich pokój wyglądał jakby przybyło tam tornado. Wszystko tu i tam było porozrzucane.
 
- Jestem zajęta, zostało pół godziny, a ja muszę zrobić sobie jeszcze makijaż, nie mam czasu, aby patrzeć jak kręcisz sobie włosy!
 
- Ej, cisza! - zakrzyknęła Lily wkładając swoją kreację. Była to zielona sukienka, która pasowała do jej oczu, bez ramiączek. Była związana czarną kokardą w pasie, a w okolicach biustu, lekko pofalowana. Gdy Cristal skończyła robić sobie burzę loków na głowie oddała prostownicę Dorcas. Za jej namową włożyła kreację koloru sinokoperkowego na ramiączka, do kolan, a na to czarną marynarkę i pasek tego samego koloru. Ta tylko trochę pofalowała swoje włosy. Ona natomiast włożyła na siebie czarną suknię z rękawami do łokci oraz z białym kołnierzem. Następnie pomogła Alice zrobić makijaż. Dziewczyna miała na sobie prostą, niebieską sukienkę na jedno ramię i ciemny pasek. Gdy wszystkie się "ogarnęły", wyszły ze swojej komnaty i zeszły do pokoju wspólnego. Czterech dżentelmenów: James, Syriusz, Remus i Frank stali w eleganckich garniturach czekając na swoje partnerki.
 
- A gdzie jest nasz Peter? - spytała Dorcas przytulając i całując Łapę.
 
- Poszedł do Wielkiej Sali, aby uniknąć kłótni pomiędzy Rudą i Madźką - powiedział Syriusz obejmując Czarną.
 
- Madźką? - Zapytała z zaciekawieniem Alice, która już była u boku Franka.
 
- Tak nazwaliśmy sobie Megan. Przepraszam, Black nazwał - powiedział Potter z tym swoim genialnym uśmieszkiem. Lily tylko spojrzała na niego jak na idiotę. Wszystkie trzy pary złapały się za ręce, oprócz powiązania Potter i Evans, a następnie ruszyli do Wielkiej Sali. Dziewczyny uśmiechały się perliście do innych uczennic, które nie szły na bal, aby zrobić im na złość, że mają takich boskich partnerów. Te patrzyły na nie morderczymi spojrzeniami, ale najbardziej chciały zabić Evans. Dlaczego? Miała obok siebie ósmy cud świata, lecz szła obok niego obojętnie. "Co za kretynka." - tak najczęściej nazywały ją inne dziewczyny [Ja bym ją nazwała ruda pała, ale ok  :") ~ od autorki] Znaleźli się w Wielkiej Sali. Stoły zostały wyniesione, a wstawione zostały małe stoliczki, które były udekorowane w pomarańczowe obrusy, a po środku zostały położone dynie. Zostawiono jedynie ławę, gdzie jedli nauczyciele i właśnie tam znajdowali się pedagodzy. Na środku parkietu zostały rozrzucone liście o barwach jesieni. Nad głowami uczniów latały straszne twarze wycięte na dyniach. Panował tam naprawdę przytulny nastrój. Przy stolikach jak i na parkiecie znajdowali się uczniowie. Orkiestra natomiast stała na prawo od stołu nauczycieli. Grali żywą piosenkę. Dumbledore zaczął swoją przemowę:
 
- Witam was, moi drodzy uczniowie, w dniu Hallowen! To ostatni bal w Hogwarcie, moi kochani siódmoklasiści. Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić!
  Dorcas i Syriusz od razu zaczęli tańczyć, a zaraz potem dołączyli się inni. Podeszli do nich Peter i "Madźka". O dziwo nawet James i Lily tańczyli i co lepsze, dobrze się bawili. Wszyscy szaleli na parkiecie. Potem do rozbawionych uczniów dołączyli nauczyciele, którzy próbowali być poważni. Dumbledore tańczył z McGongall, co wyglądało dość komicznie, przynajmniej tak uważali Huncwoci. Filch tańczył z panią Pomfrey, co jeszcze bardziej wszystkich rozśmieszyło. W końcu nastał tak długo wyczekiwany moment (przynajmniej przez dziewczęta), czyli wolny taniec. Lecz nie była typową wolną piosenką. Mianowicie zaczęto grać "Listen To Your Heart". * włączyć sobie Listen to your Heart moi drodzy, szósta piosenka od dołu C: * Lily wahała się czy tańczyć wolnego z Jamesem. Cóż, żyje się raz, prawda? Ruda splotła ręce na jego szyi, a on już wiedział, że może złapać ją w talii. Evans spojrzała się w około. Dorcas już całowała się z Syriuszem, Cristal przytulała się do Remusa i razem lekko się kiwali, a Alice i Frank stykali się czołami i patrzyli sobie w oczy, jakby chcieli powiedzieć sobie nawzajem "Nigdy cię nie opuszczę, bo cię kocham". Słodkie.
 
- Nie mogę uwierzyć, że dożyłam tej chwili, że tańczę z tobą wolnego, niemożliwe- powiedziała z lekkim uśmieszkiem na twarzy, a potem cicho się zaśmiała.
- Ja... ja również - powiedział zmieszany. To znów wydało się dziwne. Dlaczego nie uśmiechał się jak dureń, ani nie dawał znak naprawdę wielkiego entuzjazmu, jak na Jamesa przystało? Teraz to Lily nie widziała już co myśleć. Przez te dwa dni, myślała nad tym czemu Potter... nie jest Potterem. Uśmiechnął się krzywo. Ich spojrzenia się skrzyżowały. James pogrążał się w szmaragdzie jej oczu i zbliżał się do niej, gdy nagle Lily go odepchnęła. Spojrzała z lekkim strachem i bez słowa wyszła z Wielkiej Sali. James stał jak słup soli i nie wiedział co się właściwie stało. Poszedł się napić dla orzeźwienia. Ruda natomiast prześlizgnęła się do swojego pokoju. Teraz już wiedziała, że się nie myliła. To nie był James. On ma brązowe oczy, a ten "Potter" miał zielone. Jak mogła tego wcześniej nie zauważyć?! Coś tu śmierdziało kolejnym podstępem...