Hejoszky kochani ! :3
Napisałam ten 6. rozdział ! ^^ Jest dłuższy !
I może trochę nudny, ale co tam ♥
Nie wiem kiedy pojawi się następny...Na razie się cieszcie, że jest ten ! :D
Zapraszam do czytania :3
Ano i dedykuję ten rozdział Vicky ♥
Chloe Ann Wolf
______________________________________
Rozległo się ciche pukanie do drzwi. Po chwili dwóm Gryfonką otworzył Remus. Weszły do środka. Cristal usiadła na łóżku Lunatyka, a on zajął miejsce obok niej. Potter przebywał na swoim posłaniu, a Peter grzebał w kufrze. Dorcas niepewnie usiadła na drewnianym krześle obok Rogacza.
- Coś ty się tak odwaliła? - spytał James, na co poliki Meadowes się zaczerwieniły, a one ukryła je hebanowymi włosami.
- Eee.... do rzeczy! - bąknęła - O czym chcieliście porozmawiać?
- No więc tak, jak wiecie Syriusz ma urodziny. Chcieliśmy urządzić dla niego małą imprezę.
- Dlatego go tu nie ma? - zapytała szybko Dorcas.
- Domyśl się. - pokręcił oczyma - Problem jest taki, że cztery pierwsze klasy pewnie wszystko by wypaplały McGonagall.
- Nawet jeśli, to czemu zaprosilibyśmy piąte i szóste klasy? Nie mogliby być tam tylko najbliśsi przyjaciele i znajomi? - powiedziała blondynka.
- Masz rację, nie pomyślałem... Po co mielibyśmy tam zapraszać jakieś laski z piątych klas, które by się tylko do niego kleiły. Sprawilibyśmy przykrość naszej Dor. - wyszczerzył zęby do czarnowłosej, przez co dostał po głowie.
- Dobra, to może...błonia? - odezwał się w końcu Remus.
- Nie, będzie za głośno, plus nie da się wyciszyć otwartej przestrzeni. - odpowiedziała Poppins natykając się na oczy chłopaka.
- Fakt. - odwrócił się do niej i lekko uśmiechnął.
- Pokój życzeń! - wtrącił Peter, który zamknął kufer i usiadł na swoim legowisku. Wszystkie oczy zostały skierowane w niego.
- Glizdek ty jesteś mistrzem ! - zaśmiał się Remus.
- Wiem przecież - uśmiechnął się. Nagle rozległ się głos walenia do drzwi. Jako, że Pettigrew stał, poszedł zobaczyć kto to. Otworzył drzwi, a do pokoju wleciała zapłakana Lily. Podbiegła do Dorcas, która jak tylko usłyszała głos przyjaciółki wstała. Z resztą wszyscy podnieśli się w górę. Ruda wpadła na nią, przytulając. Ta odwzajemniła to.
- Lils co się stało ? Nie mów mi, że widziałaś się ze Snape'em! Chodź i usiądź - powiedziała siadając obok kumpeli. Wszyscy w jednej sekundzie ich otoczyli.
- Nie. - powiedziała zapłakana. Zakryła usta ręką nie przestając łkać. Snape. Był tam. Razem z wszystkimi śmierciożeracmi. Zaczęła bardziej płakać.
- Ktoś ci coś zrobił? - zapytał Remus.
- Widziałam.....widziałam śmierciożerców. Chcą zaatakować Świat Magii. Chcą zniszczyć wszystko i wszystkich. A jeśli ktoś się do nich nie dołączy.. umiera. - wydusiła z siebie w końcu - Będzie wojna! - krzyknęła z przerażeniem. Serce zaczęło jej łomotać. Cristal otworzyła usta ze zdziwienia, a reszta wytrzeszczyła oczy.
- Zauważyli cię? - spytał James.
- Nie, schowałam się z dwoma Ślizgonkami w schowku na miotły.. - powiedziała ocierając łzy z twarzy.
- Nic ci się nie stało? Czy te dziewczyny coś ci zrobiły? - dopytywał Potter.
- Uratowały mnie. W przeciwnym przypadku śmierciożercy by... - nie dokończyła. Zabili by ją, albo torturowali. Chcieli zacząć od Ministerstwa. Potem mugole. Jej rodzina... zamordował by ich. To by było straszne. Nawet jakby dobrał się do Petunii i jej narzeczonego Vernona. Wolała o tym nie myśleć. Dorcas znowu przytuliła Evans.
- Będzie dobrze. - powiedział Peter powoli jakby się zastanawiał jak dokończyć zdanie.
- Lily...chcesz się czegoś napić? - zapytał nieśmiało Rogacz.
- Tak, James. - powiedziała spokojnie Evans. Potter wytrzeszczył oczy. Chyba po raz p
Pierwszy Lily powiedziała do niego po imieniu. Wyczarował szklankę wody i podał rudej. Napiła się, czując na sobie każdą parę oczu obecną w pomieszczeniu. Nastała cisza. Słychać było tylko jej szybki oddech. Serce zwolniło tępa, Lily zaczęła się uspokajać.
- Chodźmy już. - powiedziała dziewczyna wstając - Umyję szklankę i ją oddam.
- Nie trzeba - Potter podszedł do Evans i zabrał naczynie. Dziewczyny były już przy wyjściu, gdy Remus poprosił Cristal, aby została. Zdziwiona dziewczyna odwróciła się i ponownie usiadła na łóżku.
- Tak z innej beczki...chcesz być w tej drużynie Quiddicha? - zapytał Rogacz.
- James! Myślałam, że chodzi o coś innego! W takiej chwili?! - zganiła go blondynka.
- Bo jutro są wybory do drużyny, to kiedy ci miałem powiedzieć?
- Wcześniej! - wyszła z pokoju trzaskając drzwiami.
***
Następnego dnia, w sobotę Lily nie chciała wstawać z łóżka. Nawet jeśli już nie spała pragnęła leżeć. Cristal natomiast wstała o dziewiątej, założyła luźne ubrania, a potem poleciała do Wielkiej Sali zjeść śniadanie. Chciała się dostać do drużyny Quiddicha, chociaż szukający Gryffindoru wczoraj ją wkurzył. Zastała tam połowę Huncwotów, czyli Jamesa i Syriusza. Usiadła na przeciwko nich, przywitała się grzecznie i zaczęła jeść jajecznice. Kompani spojrzeli na siebie, a potem odwrócili głowy w stronę dziewczyny.
- Już nie jesteś zła za wczoraj? - zapytał ze zdziwieniem okularnik, jedząc płatki.
- Jestem, Potter. - powiedziała obojętnie. Syriusz się nie wtrącał.
- Idziesz z nami na wybory? - spytał.
- Tak. Remus nie jest w drużynie?
- Nie. A co, zakochałaś się w nim, nie? - nastała ta chwila gdy Łapa zabrał głos. Na poliki Cristal wpłynęły rumieńce. Nie odezwała się.
- Patrz ona się zarumieniła! - zaśmiał się Black, na co dziewczyna gwałtownie wstała wylewając sok na obrus. Odeszła od stołu, a z jej oka pociekła łza. Nienawidziła jak ją wyśmiewano w miejscach publicznych. Poszła od razu na boisko quiddicha. Jeszcze nikogo nie było. Musiała czekać. Pojawi się ci dwaj, którzy ją ,,wyzwali", a potem jeszcze inny Gryfoni. James stanął na środku jakby był kimś ważnym. Pff. Cristal dopiero później zorientowała się, że jest kapitanem drużyny. Zaczął swoją przemowę. Następnie kazał, aby uczniowie ustawili się w grupach, kto chce być kim. Cristal, stanęła w grupie ścigających. W drużynie był już szukający, czyli Potter i jeden ścigający czyli Black. Potter po kolei sprawdzał wszystkich, bardzo dokładnie wspólnie z Syriuszem. Trwało to około godziny, kiedy wreszcie mogła wsiąść na miotłe, bo było wielu chętnych uczniów. W końcu nadeszła jej kolej. Usiadła na przedmiocie i lekko uniosła się nad ziemię. Jamesowi pomagali niektórzy Krukoni, więc było im łatwiej. Zaczęła się gra. Pognała w stronę kafla, który leciał trochę dalej od niej. Sprawnym ruchem złapała piłkę i zaczęła lecieć do bramki. Zobaczyła Łapę, więc rzuciła do niego kafel, aby uniknąć stłuczki z jakimś Krukonem. Chłopak złapał piłkę i wrzucił w stronę obrońcy, któremu nie udało się obronić. Razem zdobyli 10 punktów. James kazał wylądować Cristal.
- Dobrze ci poszło. Umiesz współpracować, jesteś zręczna. Masz duże szansę. Jutro będą ogłoszone wyniki na tablicy ogłoszeń. Możesz iść. - powiedział nawołując kolejnego Gryfona. To tyle?! Czekała dość długo i nic! Definitywnie Potter ją pochwalił, ale jeszcze nie wiedziała czy się dostała. Zżerała ją ciekawość, ale musiała cierpliwie czekać. Jutro się dowie kto dostanie się do drużyny. Ale po tym jak strzeliła focha dwóm Huncwotom, trochę się speszyła. A co jeśli jej się nie uda ? Czas pokaże.
***
Lily przeleżała całą sobotę w łóżku. Nie zeszła nawet na jakikolwiek posiłek. Dorcas przyniosła jej kilka kanapek, lecz była zaniepokojona. Przecież może to się nie spełni? Evans była załamana jakby ktoś jej umarł. Tylko czas pokaże, czy Voldemort zaatakuje. Czarna także spędziła cały dzień z przyjaciółką. Nie mogła jej przecież tak zostawić. To byłoby nielojalne. Babcia Alice, która ją wychowywała ciężko zachorowała, więc dziewczyna musiała pojechać do Oxford - swojego rodzinnego miasta. Staruszka była mugolką, co było pewnie, że przyjęto ją do zwykłego szpitala. Gdy Cristał przyszła do swojej komnaty, Dorcas od razu zaczęła się dopytywać czy się dostała, oraz jakichś nowinek o Syriuszu. Poppins złapała przyjaciółkę za ramiona i spojrzała wprost na nią.
- Moment. - rzekła patrząc w jej czarne oczy, po czym puściła ją i odetchnęła, a potem podeszła do Lily. Ruda była potargana, miała worki pod oczami i smutną minę.
- Lils. To nie jest koniec świata! Wiesz, nawet jeśli Sama - Wiesz - Kto zaatakuje to uwierz, damy radę. Na razie nie myśl o tym tyle. Co ma być to będzie, a jak już nastąpi to trzeba się z tym zmierzyć. Proszę. - powiedziała całkiem jak typowa Cristal. Ona zawsze umiała poprawić humor. Lily skinęła głową i przestała szlochać. Odwróciła głowę w stronę swoich nóg. Ech, ona znowu miała racje! To się robi dziwne... Jak ona - Evans mogła być od niej głupsza, jeśli w klasie jest najmądrzejsza? A może Poppins jest bardziej doświadczona emocjonalnie, a ruda inteligentniejsza? Prawdopodobnie w tych sprawach Cris góruje. Prawdopodobnie ? Bardzo podobnie! Każdy ma swoje mocniejsze strony. Szczerze, to trzeba przyznać, że Gryfonka na prawdę zachowywała się jakby stało się coś naprawdę strasznego. W sumie to było przerażające, że zobaczyła śmierciożerców i usłyszała, że chcą zabijać innych. Każdy byłby wstrząśnięty, ale bez przesady. Lily usiadła na łóżku i przytuliła swoją przyjaciółkę. Dopiero, gdy się uspokoiła pomyślała o wczorajszym zdarzeniu w pokoju Huncwotów. Boże co ona zrobiła... Powiedziała do Pottera po imieniu, co było dla niej katastrofą. Jak tak mogła?! Wypowiedzieć imię nieokrzesanego chłopaka, który zawsze był nierozgarnięty i na pewno nigdy się nie zmieni! Absurd! Już nie wiedziała co myśleć. Najpierw trzeba było się uspokoić do końca, przemyśleć na spokojnie sprawę i się ogarnąć. Tak... Teraz przydało by się ciepłe kakao i dobra lektura...