Hej! Tak jak obiecałam, rozdział jeszcze w roku 2014! :3 Nie uwierzycie, znowu LBA! No ile można? Dobra nie będę już pisała tych bzdur i co to jest xd Nie nominuję nikogo, bo nominowałam ok. 3 dni temu xd Odpowiem wprost na pytania. No i dziękuję za nominację Anno M. Waldorf :-)
Ps. DZIĘKUJĘ ZA PONAD 10 TYS. WYŚWIETLEŃ! ♥♥
Ps2. Wiem, zmienia się czcionka w pewnym momencie, wybaczcie, nie umiałam tego naprawić.
1. Skąd pomysł na fabułę bloga?
Z innych blogów, oraz genialnych filmików na yt, o tematyce Jily :-) Szczerze, to dziękuję Pannie Nikt, to ona mnie zainspirowała abym założyła bloga. To było pierwsze Jily, które czytałam, dziękuję ♥
2. Jak zaczęła się twoja przygoda z pisaniem?
Pod koniec czwartej klasy zachciało mi się pisać, taki wirtualny pamiętnik. Nie wyszło. Potem, zaczęłam pisać sobie o dziewczynie, która była Potterhead i dostała list do Hogwartu. Znowu nie wypaliło. W sierpniu tego lata, okropnie mi się nudziło. Brak internetu, monotonna gra w simsy...miałam fazę na Jily i jakoś tak sobie zaczęłam pisać. Potem czytałam opowiadania różnych stronek na Fb. Jedna stronka ogłosiła nabór na adminów, zgłosiłam się. Udało mi się, dostałam tam "pracę". Poznałam tam moją najlepszą przyjaciółkę, dzięki której powstał ten blog. Przekonała mnie, no i dzięki niej teraz mogę do was pisać :-) ♥
3. Oglądasz jakieś seriale? Jak tak, to jakie?
Oglądam mnóstwo seriali i zapisanie ich wszystkich tu, zajęło by bardzo dużo miejsca xd
4. Jakich zespołów/wykonawców słuchasz?
Różnych, naprawdę. Teraz słucham często: Lana Del Rey, Aerosmith, Metallica, The Beatles i jakieś polskie typu: "Miasto" c:
5. Ulubiony parring?
Jily, Chloes (parring wymyślony przeze mnie Chloe x James XDD)
6. Ulubiony bohater twojego bloga?
James, Remus i Cristal ;33
7. Ulubione zaklęcie z Harrego?
Expecto Patronum
8. Ulubiony cytat?
" Nic nie jest prawdziwe, wszystko jest dozwolone" - Assassin Creed
" - Czemu ty niczego się nie boisz?
- A ktoś powiedział, że nie? Hmm...pomyślmy...skorpiony nie są fajne....echh....nie lubię samotności. Boję się, że zostanę sama" - Ellie " The last of us"
" Przestaliśmy bać się potworów po łóżkami, gdy zorientowaliśmy się, że one są w ludziach" - Joker
" Widzisz, według mnie, nic nie dzieje się bez przyczyny" - David "The last of us"
9. Masz jakiegoś zwierzaka? Jak tak, to jakiego?
Mam yorka, Jokera c:
10. Film w kinie, czy w domu?
W domu ;3
11. Twoje największe marzenie?
Mam dwa.
1. Spotkać Vicky ♥
2. Przenieść się do świata Huncwotów, być Jamesem :DDD XDDD
Dobra, teraz zapraszam do czytania, będzie BUM!
Chloe Ann Wolf
___________________________
Dorcas i Syriusz spędzali coraz więcej czasu na wspólnych randkach. Tak jak myślała, rozluźnił się po kilku spotkaniach. Po prostu był spięty. Była z nim szczęśliwa, choć nie byli ze sobą nawet tygodnia. Dzień przed spotkaniem Lily i Jamesa, od swojej babci przyjechała Alice. [ Myśleliście, że zapomnę? ~ od autorki ]. Dziewczyny miały jej wiele do opowiedzenia. Była zachwycona, a zarazem zdziwiona tymi zdarzeniami. Jej babcia miała się lepiej. Tego samego dnia Cristal postanowiła pogadać z Remusem. Chciała wiedzieć, jak wiele posiada o niej informacji. Zaczepiła go na korytarzu; wracał z Huncwotami, jak zawsze. Wpatrywał się w nią ze zdziwieniem, serce przyspieszyło. Reszta grupy patrzyła na nią z szelmowskimi uśmieszkami. Ta ciągle stawiała opór. Spytała tylko nieśmiało Lupina, czy może z nim pogadać. Oczywiście, zgodził się. Poszli na siódme piętro - tam zawsze było najmniej uczniów.
- Skoro tak dobrze mnie znałeś, pytania, które ci zadam nie będą dla ciebie trudne - uśmiechnęła się przebiegle, a on z zastanowieniem lekko poruszył zgodnie głową. A co jak się pomyli?
- Na początek coś łatwego, jak nazywają się moje psy? - zapytał przebiegle, patrząc mu w oczy, jakby tylko czekała, aż zaliczy gafę.
- Joker i Kim - odpowiedział już trochę mniej zestresowany. Zadawała mu najróżniejsze pytania, na które mogła odpowiedzieć najbardziej zaufana osoba. W końcu jej mały quiz dobiegł końca.
- Najtrudniejsze pytanie. Odpowiedź znają tylko najbliżsi. Skąd pochodzę, gdzie się urodziłam?
- Stany Zjednoczone. Jesteś z Bostonu. Górą Celtics! - zamachał pięścią w powietrzu, uśmiechając się. Wiedział, że odpowiedział dobrze. Dziewczyna spojrzała na niego, jakby był jakimś cudotwórcą, a potem odeszła bez słowa.
- Czekaj! - Remus chciał z nią jeszcze pogadać. Zatrzymał ją, a ona odwróciła się w jego stronę. Ich spojrzenia znowu się skrzyżowały - Teraz już mi wierzysz, że jesteśmy przyjaciółmi? Ja wiem, że ty to pamiętasz, nasze wspólne chwile. Ja to czuję. Musisz sobie przypomnieć. Pamiętasz jak wysyłaliśmy sobie liściki na lekcji, bo mieliśmy się spotkać na błoniach? Spóźniłem się i byłaś na początku zła, ale potem po prostu się śmiałaś. Dałem ci fioletowy kwiatek. Pamiętasz, jak się poznaliśmy? To był pierwszy września, przeprowadziłaś się tu z rodzicami i zostałaś przyjęta do nowej szkoły. Mieliśmy takie same książki. Byłaś taka nieśmiała... ale potem się otworzyłaś, mówiłaś, że to dzięki mnie... przypomnij sobie - złapał ją za ramiona i znów wpatrywał się w jej piękne, brązowe oczy. Miał nadzieję, że coś w niej pęknie, powie, że go pamięta. Cristal poczuła motyle w brzuchu oraz. szybsze bicie serca. Zapatrzyła się w Remusa, myśląc nad tymi słowami. Widziała te kartki w swoim pamiętniku, pierwszy września był w jej książce. Poczuła lekki ból w głowie, a potem jakby serce przeniosło się do mózgu. Nie wiedziała co się dzieje, ale po chwili już pamiętała. W myślach pojawiły się wszystkie wspomnienia z chłopakiem. Czy to było możliwe? Przypomniała sobie te piękne chwile.
- Remusie... - zaczęła swoim nieśmiałym głosem, takim jak na początku roku szkolnego - Przepraszam - zawiesiła się na szyi chłopaka.
- To bez znaczenia - ścisnął dziewczynę mocno, jakby nie chciał jej puścić. Nie chciał znów jej stracić.
- Pamiętam, dzięki tobie. Pamiętam, że jesteś moim najlepszym przyjacielem. Pamiętam, że cię...- zacięła się. Przypomniała sobie także, że żywi do niego uczucie. Wszystko wróciło. To było dziwne, że te zdarzenia, to co robili jej śmierciożercy nie wróciły; wyłącznie te szczęśliwe. W sumie to lepiej, pamiętać tylko radosne chwile. A jednak było w tym coś podejrzanego.
- Nawet nie wiesz, jak się cieszę, Cris.
***
Nastała długo oczekiwana środa. No, przynajmniej przez Jamesa. Musieli przeboleć cały dzień zajęć. Jak na złość, mieli dwie godziny dodatkowy zajęć, aby przygotować się do egzaminów. [ Mam tak samo :"( ~ od autorki ]. Przy stole w Wielkiej Sali, James ciągle szczerzył się do Evans. Był bardzo szczęśliwy, że jego ideał się z nim umówił. Wieczorem, Alicja spotkała się z Frankiem - co, jak co, ale nie widziała swojego chłopaka przez miesiąc, Cristal natomiast, po magicznym przypomnieniu, postanowiła zgrać się w tym czasie z Lunatykiem. Tego wieczoru wszystkie dziewczyny z tego pokoju gdzieś szły z chłopcami, oprócz Dorcas, która źle się poczuła. Lily chciała pójść jak zwykle - sweter i dżinsy. Niestety Dorcas by jej oczywiście nie puściła. Kazała jej założyć czarną, cienką kurtkę, czerwoną koszulę w czarną kratę, włosy ładnie uczesać, spiąć, nałożyć makijaż. Lily się sprzeciwiała, nie lubiła tony tapety na twarzy. Na szczęście był to tylko lekki makijaż. Kiedy w końcu udało jej się wyrwać ze sprawnych rąk przyjaciółki, wyszła z komnaty i zeszła na dół. Syriusz siedział na kanapie i odrabiał pracę domową. Gdy tylko zobaczył Lily wstał i spytał:
- Ej, Ruda, wiesz co z Dor?
- Wiesz, narazie to musiała się zająć mną. Uwierz, zostałam zmuszona to włożenia ładnej koszuli na spotkanie z Potterem. Chciałam założyć zwykły sweter, ale...
- Nie do mnie z takimi babskimi sprawami! Leć, bo się spóźnisz, a zdradzę ci, że twój Romeo już na ciebie czeka. Popraw ładną koszulę, na którą James nie zasługuje i idź - wskazał drzwi ze śmiechem. Ta pokręciła oczami i wyszła z wieży Gryffindoru. Zaczęła iść w stronę Pokoju Życzeń. Gdy spokojnie szła przez korytarze, nagle w cieniu jakiegoś kąta zauważyła smukłą twarz, po chwili cała postać się wyłoniła.
- Hej, Lils. Czemu łazisz o tak późnej porze po zamku? - zapytał chłopak z lekkim uśmiechem.
- Severusie, nie sądzę, żeby ta informacja dała ci jakieś wnioski - powiedziała bardzo poważnym tonem, a potem odwróciła się na pięcie. Kiedy zaczęła ponownie iść, znowu usłyszała głos Ślizgona.
- Ja wiem, że idziesz do Pottera - przystanęła na moment. Odwróciła się i najbardziej jadowitym tonem, na jaki było ją stać, mruknęła:
- Goń się, Smarkerus. Szlamy chodzą własnymi drogami, czyż nie? Więc odpierdol się od tej jednej i poszukaj sobie kogoś innego.
- Pożałujesz tego.
- Och, już nie mogę się doczekać.
Rzuciła mu kolejne kpiące spojrzenie i odwróciła się. Po krótkiej chwili kontynuowała chód. Chłopak już jej nie zatrzymał. Nie chciała z nim rozmawiać. Kiedy doszła na siódme piętro, nie mogła znaleźć wielkich drzwi, wiodących do pokoju życzeń. Dobrze, że wiedziała w jakim miejscu się znajdowały. Stanęła przed ścianą, zamknęła oczy i pomyślała " zabierz mnie w miejsce spotkania". Otworzyła oczy, a przed nią ukazały się wielkie drzwi. Uchyliła je lekko i weszła wolno, zaciekawiona co zrobił James. Jej twarz oświetliło lekkie światło świecy. Jednej świecy. Nic innego nie znajdowało się w pomieszczeniu. Syriusz ją okłamał mówiąc, że James jest już na miejscu? Najwyraźniej tak. Nie przyszedł tu wcześniej, aby coś przygotować. Nieromantyczne, postawić jedną święcę, na małym stoliku. Nie było żadnych krzeseł, można siedzieć tylko na podłodze. Podeszła do jedynego źródła światła. Wspaniale. Po kilku minutach do pokoju ktoś wszedł. Tamto miejsce było dość zaciemnione, dlatego Lily nie dostrzegła kto uraczył ją swoją obecnością. Nagle znowu zobaczyła Severusa. Drugi raz tego wieczoru. Uśmiechnął się chytrze, a z ciemności pomieszczenia wyłoniło się dwóch Ślizgonów. Dziewczyna zaczęła obracać się nerwowo, patrząc co dzieje się wokół niej. Serce zaczęło jej walić ze strachu. Co się do cholery działo? Skąd oni się wzięli? Chłopcy zaczęli do niej podchodzić. Mieli szatańskie uśmiechy.
- Czego chcecie? - warknęła, patrząc groźnie na Snape'a, który stał przed nią i mroził wzrokiem. Nie uzyskała odpowiedzi przez dłuższą chwilę. Okrążyli ją, a potem Severus udzielił odpowiedzi, jakby była oczywista:
- Ciebie - dwaj Ślizgoni złapali ją tak, by nie mogła uciec. Zaczęła się miotać i próbowała im się wyrwać. Trzech pozostałych, których dziewczyna nie znała, przyglądało się jej, a Severus zaczął zdejmować jej kurtkę. Próbowała go kopać, za co została uderzona w twarz, aż upadła. Podnieśli ją znowu, a w następnej chwili Snape już rozpinał jej koszulę. Zaczęła krzyczeć i jeszcze bardziej się szarpać.
- I tak nikt cię nie usłyszy, wyciszyliśmy pokój. Pocierpisz trochę, a dla mnie to będzie dobre. Będziesz mieć nauczkę za to, że mnie tak traktowałaś. Nie odezwałaś się do mnie przez miesiąc ani jednym słowem, szlamo - zaczął lizać ją po szyi, schodząc coraz bliżej.
- Sev, przestań, błagam! - zaczęła szlochać i wrzeszczeć. Krążąc językiem po jej obojczyku, dalej rozpinał koszulę. Po jej ciele przechodziły okropne dreszcze. Jeden ze Ślizgonów, który ją trzymał zaczął robić jej malinkę.
- PRZESTAŃCIE, BŁAGAM! - kopnęła twórce zaczerwienienia na jej szyi w nogę dość mocno, przez co puścił ją, a ona wykorzystując okazje napluła drugiemu w twarz. Wzięła szybkim ruchem kurtkę, po czym pobiegła do drzwi. Już je otwierała, gdy Snape złapał ją za nogę, przez co znów upadła. Zdążyła tylko krzyknąć na korytarzu "pomocy".
***
James wyszedł wyszykowany ze swojego pokoju. Nastroił gitarę, przez co mógł się trochę spóźnić. Zszedł na dół z futerałem na plecach i zobaczył swojego przyjaciela Syriusza, który wstał podobnie szybko jak przy spotkaniu z Lily. Dodał tylko lekko zdziwioną minę.
- Myślałem, że już tam poszedłeś, ruda już na ciebie czeka - uderzył lekko w bok przyjaciela.
- Brawo; dobra, chodź ze mną, odprowadzisz mnie. No, chyba, że wolisz dalej ślęczeć nad transmutacją - uśmiechnął się zawadiacko.
- Śmieszne - wyjął różdżkę i zamknął książki zaklęciem - Chodźmy już.
- Weź tą gitarę - poprosił.
- Jasne, już. Ale jak upuszczę twoje ukulele, będziesz zły?
- Nie dobijaj mnie - fuknął. Szli przez zaciemnione korytarze w stronę siódmego piętra. Potter wciąż nie mógł uwierzyć, że Lily się z nim umówiła. Tyle starań od trzech lat, nie poszło na marne. To dawało mu lekką motywacje. Właśnie weszli na siódme piętro gdy usłyszeli krzyk Lily. Prosiła o pomoc. Przyjaciele spojrzeli na siebie. Łapa odłożył gitarę, a potem oby dwaj pobiegli w stronę głosu. James otworzył szybko drzwi. Wytrzeszczył oczy. Trzech Ślizgonów - z czego jednym był Snape - próbowało zgwałcić Lily. Przynajmniej tak to wyglądało. Właśnie ściągali z niej spodnie, koszule miała rozpiętą, włosy potargane, a oczy czerwone od łez. Rozbierali ją, ale jakoś wolno. Pewnie dlatego, aby cierpiała dłużej. Gdy tylko zobaczyli dwóch Huncwotów, gwałtownie odeszli od dziewczyny. Chłopcy szybko podeszli do Lily. Zaczęła płakać. James podszedł do Snap'a.
(nie zwracajcie uwagi na tło xdd) |
- Ty pieprzony gnoju - jednym, mocnym szarpnięciem poderwał go do góry i przycisnął do ściany trzymając za kołnierz. Zaczął go kopać, a gdy ten popchnął go i zamienili się miejscami, Rogacz oberwał w gębę. Potem, gdy oddalili się od ściany, odeszli od siebie na ułamek sekundy, Potter był już gotowy, złożył dłonie w pięści i z całej siły uderzył Ślizgona w twarz. Ten upadł, a z ust i nosa leciała mu krew. Lily była załamana. Upadła na kolana nie chcąc już na nic patrzeć. W tym czasie Syriusz zajął się Ślizgonami. Po bójce, James podszedł do Rudej, uklęknął i objął.
- Lily, przepraszam - uścisnął ją; czuł, że się bała, była w szoku. Podniosła lekko głowę.
- Oni chcieli mnie... mnie... - to okropne słowo nie mogło przejść jej przez gardło - Ale pomogłeś mi. Nie masz mnie za co przepraszać.
- Mogłem przyjść wcześniej, po prostu stroiłem gitarę. To moja wina, że chciałem, abyś się ze mną umówiła, nie? - zaczął zapinać jej koszulę.
- Nie - dotknęła jego dłoni i odsunęła od siebie, sama zaczęła wkładać guziki w otwory. Potter pomógł jej wstać. Założyła kurtkę leżącą na ziemi, a potem ruszyli do dormitorium. Syriusz poszedł powiadomić profesora Dumbledora o zdarzeniach dzisiejszego wieczoru. To nie mogło ujść im płazem.
***
- Ej, słyszałaś, że Snape chciał zgwałcić tą rudą, co ją w schowku na miotły ukryłyśmy? - zapytała Ślizgonka, biorąc bucha. Paliła właśnie papierosa.
- Tia, tego nie da się nie słyszeć. Podobno jego rodzice zostali poinformowani i będą kiblować! Nie zostaną dopuszczeni do egzaminów w tym roku i zostają jeszcze raz w siódmej klasie! Nie wiedziałam, że Dumbledore może być taki surowy - odpowiedziała blondynka.
- To nawet za mało, Victorie! Weź, prawie została zgwałcona przez tego oblecha z tłustymi kudłami. Tego nawet nie można włosami nazwać. I jeszcze tych dwóch idiotów, kumple Snape'a. Ja to bym ich wywaliła na zbity pysk z tej szkoły - buchnęła dymem.
- Może i tak, ale daj lepiej szluga - brunetka rzuciła jej paczkę z papierosami - Walić ją, jest słaba, długo nie przeżyje. Gdyby nie Potter, zostałaby tam do teraz. Chyba, że się wzmocni po tym zdarzeniu.
***
Wszyscy byli wstrząśnięci sprawą Lily. Na korytarzach ciągle było o tym głośno. Została zwolniona z lekcji razem z Dorcas, która miała ją pocieszać. Ale nikt jej nie rozumiał. Chyba nikomu nie przytrafiło się, aby były przyjaciel próbował go zgwałcić. To było takie okropne, a zarazem obleśne. Jak oni tak mogli? Przecież to straszne! Chcieli się tylko zabawić, zemścić się za to, że nie utrzymywała z nim kontaktu? Dorcas miała racje - to Ślizgon. A Ślizgoni zawsze tacy są. Zawsze się mszczą [ Przynajmniej ja c: ~ od autorki ]{Jak coś, to ci kiedyś pomogę... Zaatakuję ich łyżką czy coś... ~ od jej bety}. Dlaczego dziesięć lat temu Severus musiał przyjść z rodziną, aby powitać Evans'ów, ponieważ wprowadzili się do sąsiedztwa. Lily pamiętała ten dzień i pragnęła, aby nigdy się nie wydarzył.
Był ciepły lipiec. Dzieci bawiły się radośnie na dworze z powodu pięknej pogody. Siedziały tam do wieczora i udręką dla nich było wracać do domu nawet na obiad. Wolały pobiegać na świeżym powietrzu, a największym ostrzeżeniem było "Tylko nie w szczepionkę!". Telewizja była tylko dla dorosłych, w sumie to jej początki. Przecież w 1967 roku nie było takiej technologii w świecie mugoli jak teraz, w 1977. Siedmioletnia Lily przyjechała do nowego miasteczka ze swoją rodziną - rodzicami i siostrą, Petunią. Tunia była jej najlepszą przyjaciółką. Reszta dziewczynek jej nie lubiła. Razem potrafiły spędzać całe dnie. Raz, w starym mieszkaniu, chodziły po baraku. W pewnym momencie Lily spadła. Noga jej krwawiła i podarła nową sukienkę, którą uszyła jej mama. Ruda osóbka płakała, ponieważ bała się, że jej opiekunka będzie zła za zniszczoną część garderoby. Tunia zszyła sukienkę i wszystko było dobrze.* Dziewczynki nie czekały na nic innego, wyszły od razu na dwór po zobaczeniu swoich pokoi. Miały marnować taki ciepły dzień? Poszły na plac zabaw, który był niedaleko domu. Gdy weszły przez furtkę, która zaskrzypiała, zauważyły, że na ławce siedzi jakiś chłopiec z czarnymi włosami. Wpadły na pomysł, że mógłby pobawić się w dom. Zawsze to lubiły. Podeszły do chłopca, a ten odłożył książkę. Miał dziecięcą twarz, jak każde dziecko. Pełną energii. Na czoło spadały czarne kosmyki długich włosów.
- Jestem Lily, a to Tunia - przywitała się grzecznie ruda osóbka.
- Jestem Severus - odpowiedział grzecznie i wstał.
Nawet nie przepuszczała przez myśl, że ten pogodny, uczynny chłopiec będzie chciał w przyszłości coś tak okropnego. Dlaczego? Ona nigdy tego nie zapomni ani mu nie wybaczy, nawet gdyby w zamian dał jej największe dary świata.
***
Relacje pomiędzy Cristal i Remusem znacznie się poprawiły. Spędzali wspólnie czas, jak to bywało w październiku. Dorcas i Syriusz napisali swoje imiona na cegłach w pokoju wspólnym, tak jak to zaplanowali pierwszoroczni. Lily natomiast, postanowiła, że nie będzie się już umawiała na żadne randki. Wiedziała, że James chciał dobrze. On...on stawał się jej coraz bliższy. Czuła, że mogą stać się przyjaciółmi. Ale nic dalej. Postanowiła, że nie chce mieć chłopaka, ani nikogo takiego. Przynajmniej na razie. Czuła się okropnie po tym zdarzeniu. Ale postanowiła się nie poddawać. Jeśli dalej będzie się tak nad sobą użalała, płakała całymi dniami, tak jak ze sprawą Voldemorta, to nie poradzi sobie w życiu. Nie mogła być słaba, jak dotychczas. Postanowiła się zmienić, przynajmniej się starać. Przecież po deszczu zawsze wschodzi słońce. Jeśli coś nie wypali, lepiej będzie kiedy indziej, a danego zdarzenia nie wspominać. Trzy dni po próbie gwałtu dziewczyna postanowiła podziękować James'owi. Rozmawiała dużo z dziewczynami, o tym, co myśli o chłopaku. Oczywiście wszystkie sądziły, że w końcu otworzyła oczy. Jak to one... Poszła do pokoju Huncwotów. Zapukała cicho. Po chwili otworzył Remus. Był tam tylko on i Potter.
- Hej Lily, wejdź, proszę - uchylił szerzej drzwi i wpuścił dziewczynę. W pokoju panował chaos. Wszędzie porozrzucane jakieś śmieci, papierki i okruchy. Na ziemi walały się podręczniki i torby. James, który leżał na swoim łóżku wstał z niego szybko, poprawił okulary i przywitał się z podchodzącą do niego dziewczyną.
- Cześć Lils, jak tam? - zapytał i zaczął ścielić swoje legowisko, potem oby dwoje tam usiedli. Remus zajął miejsce na krześle i czytał książkę.
- Lepiej. Postanowiłam dać sobie spokój z takimi pierdołami jak randki, czy....czy miłość - uśmiechnęła się lekko.
- Już nie przejmujesz się tą sprawą ze Smarkiem?
- Oczywiście, że się przejmuje. Nie wspominajmy tego, okey?
- Okey - odwzajemnił uśmiech tym samym - A już miałem nadzieję, że ponowimy nasze spotkanie...
- Nie James, wybacz, a do tego - spojrzała na jego dolną wargę, była tam średniej wielkości blizna. Dotknęła delikatnie miejsca obok ust, przyglądając się jej - to przez niego?
- Tia. Wiesz co, a może tutaj?
- Co tutaj?
- No, przyjdziesz tu, a ja wygonię ich i...
- James, nie... - przerwała mu spokojnie - za wcześnie wiesz? Dochodzę powoli do siebie, ale nie tak szybko. Może kiedyś, ale nie sądzę. Możemy być przyjaciółmi - podała mu rękę.
- Jasne - uścisnął dłoń dziewczyny, a ona go przytuliła. Był szczęśliwy, że może chociaż się z nią przyjaźnić. To i tak dużo jak na nią. Na razie to wystarczy. Podejrzewał, że na pewno dojdzie do czegoś jeszcze. Miłość to nie pierdoła, tak jak ona to ujęła. James wiedział, że ta miłość ciągle rozkwita, aż w końcu dojrzeje i będzie piękna. {Huhu, jaki romantyk... żeby każdemu tak zależało... ~ od bety}.
* Zdarzenia na baraku jest z życia wzięte! Mojej mamie się tak przytrafiło. Wtedy bawiła się z moją chrzestną, a spódnicę zszyła jej mama, ale co tam :D